Wszystko zaczęło się od wizyty Olafa Scholza w Polsce, podczas której Donald Tusk przyznał rację kanclerzowi, że Polska zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec. Wywołało to oburzenie w prawicowym komentariacie, ale też satysfakcję, w końcu to dowód na ,,proniemieckość” Tuska. Kierownik pod wpływem populistycznych emocji postanowił odbić piłeczkę, choćby nie miało to związku z prawdą. Tym sposobem stwierdził, że to Anna Fotyga, szef dyplomacji w pierwszym rzędzie PiS-u zrzekła się owych reparacji. Jest to oczywista nieprawda, bo jeżeli mowa już o polityce III RP to zrobił to rząd Marka Belki w 2004 roku, przywołując deklarację z 1953 roku, którą w imieniu Polski podpisał rząd radziecki. ,,Krnąbrny” dziennikarz TVP Info w swej bezczelności postanowił sprostować słowa premiera, zarzucając mu manipulację faktami, i napisał, że Tusk mija się, delikatnie mówiąc, z prawdą. Po chwili jednak medium publiczne usunęło tekst, zapewne powodem była, bo tym głównie kierują się media publiczne, słaba klikalność.


Telewizja państwowa od początku swojego istnienia w III RP, by już nie sięgać do PRL-u – bo to oczywista oczywistość, była powodowana politycznie. Nie zawsze służyła partii rządzącej, by wspomnieć choćby rządy AWS-u, jednak ugrupowanie, które nią rządziło dyktowało przychylny dla swojej partii przekaz. Po przejęciu rządów przez PiS i powierzeniu zarządu TVP Jackowi Kurskiemu telewizja sięgnęła bruku, jakiego nie sięgnęła chyba nigdy, choć i ta Kwiatkowskiego była na zaawansowanym poziomie. Propaganda wówczas lała się z odbiorników bez zachowania pozorów choćby źdźbła obiektywności, a słynne paski szokowały ,,reżimową” kreatywnością. Stąd naiwnością była wiara, że media brutalnie przejęte na polecenie Donalda Tuska przez Bartłomieja Sienkiewicza głęboko zmienią mentalność tychże. I o to mamy ,,wolaste” potwierdzenie przewidywań. Telewizja państwowa jest tak obiektywna i rzetelna, że krytykować może wszystkich z wyjątkiem premiera, który w optyce jej władz jest poza wszelką krytyką, w końcu kierownictwo zawdzięcza mu pracę.


Jeżeli dziennikarze nie prostują faktów to gdziekolwiek by nie pracowali i z jakich pobudek to robili kłamią. Nie inaczej jest w tym przypadku. A telewizja, która służy politykom jest niczym innym tylko tubą propagandową i nie ma powodu by była sponsorowana przez obywateli.


Jedynym argumentem za istnieniem mediów publicznych był ten o obiektywności i rzetelności tychże, skoro żadna władza nie jest w stanie tego zapewnić nie ma sensu w dobie mnogości serwisów informacyjnych i Internetu utrzymywać medialnego Lewiatana. Stronnicze media mamy prywatne, nie potrzebna jest państwowa Republika czy TVN bis. Tym bardziej, że od przejęcia przez koalicję 15 października TVP zanotowała rekordowe spadki. Przeznaczmy te pieniądze choćby na obronność, może będzie z tego więcej pożytku. Tym bardziej, że rząd od jakiegoś czasu straszy wojną, chyba że to też sobie wymyślił na potrzeby chwili.