Data napisania:21.03.2020
Miasta opustoszały. Kina, teatry, galerie handlowe, restauracje i bary świecą pustkami. W czasach pandemii wszyscy siedzą w domu. Nie jest to czas na wiece, przemówienia i spotkania z ludźmi. Kandydaci na prezydenta mają utrudnione zadanie. Z wyjątkiem partii rządzącej i obecnego prezydenta, który ma teraz możliwości, których nie mają inni. A mianowicie reagować, zabezpieczać, szukać środków na potrzebny sprzęt. To, jak to zostanie przeprowadzone, w dużej mierze będzie wpływać na wyniki wyborów. Dużo słabsza kampania Andrzeja Dudy, niż ta sprzed pięciu lat, dostała bonus w postaci wirusa. Wszystko inne schodzi na dalszy plan, bo teraz nie jest ważny Trybunał Konstytucyjny, sądy, trójpodział władzy czy państwo prawa. Nawet 2 mld na telewizję traci na znaczeniu, o ile nie zabraknie pieniędzy na dużo bardziej palące potrzeby, jak np. niedofinansowana służba zdrowia. Epidemia w pewien sposób legitymizuje obecną władzę. Skuteczna walka z wirusem, może utwierdzić w wyborcach przekonanie o pozostałych poczynaniach rządu dotyczących funkcjonowania państwa i sprawić, że PiS stanie się oczywistością, swego rodzaju autorytetem na tle rozkrzyczanej opozycji.
Pretensje do Prawa i Sprawiedliwości na ten stan rzeczy są nieuzasadnione, z tego względu, że po pierwsze, nie jest to zaplanowana epidemia, która miałaby pomóc obecnemu prezydentowi. A po drugie, każdy inny kandydat z opozycji, gdyby był na miejscu Andrzeja Dudy, korzystał by z okazji. Nie zmienia to faktu, że opozycja jest na straconej pozycji już na stracie. Jej hasła o łamaniu praworządności, zagrożonej demokracji itd. nie są teraz newralgiczne. Poza tym nie ma narzędzi by walczyć z pandemią. Może jedynie kontrolować i mówić sprawdzam. Ewentualnie czekać aż powinie się noga partii rządzącej, chociaż w tym przypadku nie byłoby to wskazane. Może też teoretycznie proponować swoje rozwiązania. Tylko że doraźne działania w walce z koronawirusem będę zawsze przeważać nad dywagacjami potencjalnych rozwiązań. Oczywiście samo pojawienie się pandemii nie musi przynieść wzrostu poparcia dla Andrzeja Dudy. Jeżeli reakcja będzie spóźniona i nieudolna, liczba zachorowań drastycznie wzrośnie, szpitale nie będą zaopatrzone w odpowiedni sprzęt medyczny, karetki i personel, a liczba zgonów przekroczy pewną, niedopuszczalną liczbę, słupki poparcia mogą diametralnie poszybować w dół.
Pozostaje też pytanie o datę wyborów. Czy w tej sytuacji zostanie przesunięta, tak by dać szansę pozostałym kandydatom na kampanię? Nie jest tajemnicą, że takie rozwiązanie nie jest na rękę obecnej władzy. Może i jest to cios poniżej pasa, ale czy kiedykolwiek kampanie był na zasadzie fair play? I już nie: niech wygra najlepszy, ale niech wygra sprytniejszy. Może to makiawelizm, ale grunt że skuteczny. I o ile sama zagrywka nie jest czymś nadzwyczajnym, to narażanie ludzi na gremialne przybywanie do lokali wyborczych w czasach epidemii, podczas gdy kosztem tąpnięcia gospodarki zamyka się szkoły, restauracje, przedsiębiorstwa, galerie handlowe, nie jest racjonalnym rozwiązaniem. I nawet jeżeli elektorat partii rządzącej, zwłaszcza ten twardy, jest zdecydowanie mniej wymagający od elektoratu opozycji, np. gdy chodzi o kwestie praworządności, to takie działanie może źle odebrać. Cynizm ma swoje granice, tym bardziej że władza zapewnia, że dba o dobro obywateli. Skutki tej troski poznamy w bliższej lub dalszej przyszłości w postaci lokatora w Pałacu Prezydenckim.