Data napisania:07.05.2020

Podczas gdy debata prezydencka trwa w najlepsze, Jarosław Kaczyński porozumiewa się z Porozumieniem, czyli dokładnie z Jarosławem Gawinem w sprawie wyborów, które odbędą się w innym terminie niż majowy. O nieważności wyborów  10 maja ma orzec Sąd Najwyższy ex ante, a Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wyznaczyć w ciągu 14 dni nowy termin, nie później niż 60 dni od decyzji SN. Przeprowadzenie wyborów ponownie zostanie powierzone Państwowej Komisji Wyborczej, a samo głosowanie ma odbywać się w formie korespondencyjnej, ale podobno dzięki czasowi  w bardziej profesjonalnym kształcie. Samą ustawę o głosowaniu korespondencyjnym odrzucił Senat, odrzucenie odrzucił Sejm i ustawa trafia teraz do prezydenta, czyli zostanie podpisana. Tak się proceduje, gdy ma się większość i, właśnie, prezydenta, dlatego wybory prezydenckie są tak istotne dla wszystkich stron sceny politycznej.

Oczywiście możliwy jest scenariusz, w którym Jarosław Kaczyński ogrywa Gowina i obywateli, i pod pretekstem nowelizacji ustawy korespondencyjnej i przesunięcia wyborów, po uzyskaniu poparcia Porozumienia, w zależności jaka będzie treść nowelizacji tejże ustawy, przeprowadza wybory w maju pod nadzorem Jacka Sasina. Jedynym wyjściem by ten scenariusz się nie ziścił jest przywrócenie całkowitej kontroli nad wyborami właściwej administracji wyborczej, czyli PKW, co musi być zawarte w nowelizacji. Wtedy wygranym skądinąd będzie Jarosław Gowin, który doprowadzi do przesunięcie wyborów i utrzymania koalicji rządzącej w całości.

KO co prawda straci szansę na rozbicie obozu rządzącego, ale zyska czas by korzystniej poprowadzić kampanię swojej kandydatki, która delikatnie mówiąc, do tej pory przebiegała niezbyt owocnie. Słupki poparcia Małgorzaty Kidawy – Błońskiej sukcesywnie wędrowały w dół na korzyść innych kandydatów. Uznanie wyborów majowych za nieważne, daje możliwość poszczególnym partiom na ponowne zebranie podpisów i ewentualną zmianę kandydata na prezydenta, z czego najbardziej skorzystać będzie mogła właśnie Koalicja Obywatelska, która w nowej sytuacji pandemicznej tak się pogubiła, że jednocześnie bojkotowała wybory i nie wycofywała swojej kandydatki, co w dużej mierze przyczyniło się do spadku jej poparcia. O ile, na polecenie PiS, Trybunał Konstytucyjny nie zaordynuje kontynuacji kampanii w dotychczasowym składzie. Oczywiście sama zmiana kandydata, nie oznacza  w tym przypadku spektakularnego zwycięstwa, ale może przynajmniej zniwelować sromotną klęskę. To optymistyczna wersja. Pesymistyczna zakłada, że marszałek Witek pod wpływem Naczelnika Państwa wyznacza termin wyborów na koniec maja. Opozycja pysznie utwierdza się w przekonaniu, że z Jarosławem Kaczyńskim się nie negocjuje, bo zawsze kończy się to wystrychnięciem na dudka, a Jarosław Gowin, no właśnie, czy straci twarz? Czy już w ogóle w przypadku byłego wiceministra nie bierze się tego pod uwagę?

Sytuacja, w której formalnie w sobotę będzie wprowadzona cisza wyborcza, a 10 maja odbędą się wybory, ale nie zostanie otwarty ani jeden lokal wyborczy, a żaden obywatel nie otrzyma kart do głosowania, co w konsekwencji pozwoli SN unieważnić wybory, jest wątpliwa konstytucyjnie, ale może przynieść korzyści dla obywateli, którzy nie będą zmuszeni narażać własnego zdrowia, udając się bądź do lokali wyborczych, bądź skrzynek pocztowych. Poza tym uwolni zwolenników opozycji od dysonansu: głosować czy bojkotować, a także pozwoli uchronić państwo przed ewentualną eskalacją konfliktu w postaci obywatelskiego nieposłuszeństwa co do przeprowadzenia tych wyborów i demokratycznej legitymizacji nowo wybranego prezydenta.