Data napisania:31.07.2020
Każda władza deprawuje. III RP może pochwalić się długą listę mniejszych lub większych afer. Jeszcze całkiem niedawno była to kwestia wadliwych respiratorów i maseczek, które rząd Prawa i Sprawiedliwości zamówił od kolegi Ministra Zdrowia – Łukasza Szumowskiego. Teraz, z tym że z drugiej strony sceny politycznej, można zaliczyć tę związaną ze Sławomirem Nowakiem, ministrem w rządzie PO – PSL. W poniedziałek, 20 lipca, został zatrzymany przez CBA pod zarzutem przyjmowania korzyści majątkowych, korupcji, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i praniem brudnych pieniędzy. Chciało by się powiedzieć, gdzieś tę melodię już słyszeliśmy.
Sprawa dokładnie dotyczy jego działalności w Ukrawtodorze, ukraińskiej państwowej agencji drogowej, podczas pracy w której to miał przyjmować korzyści majątkowe za ich budowę. Śledczy badają kwotę niebagatelną, bo na ponad 200 mld euro. Zatrzymanie to efekt międzynarodowej współpracy polskich i ukraińskich służb. Obu prokuratur oraz CBA i ukraińskiej służby antykorupcyjnej NABU. Według prokuratury Nowak miał nielegalnie zarobić ponad milion złotych. Może mu grozić nawet do 10 lat więzienia. Oprócz byłego ministra zostały zatrzymane jeszcze dwie osoby. Dariusz Z., były dowódca jednostki GROM i gdański biznesmen Jacek P. Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy prowadzi rewizję na terenie Kijowa, Lwowa i Polski.
Pochodzący z Gdańska Sławomir Nowak przez długi czas uznawany był za złote dziecko Platformy Obywatelskiej. Zaczynał w Kongresie Liberalno – Demokratycznym. Później był przez jakiś czas członkiem Unii Wolności, aż do 2004 roku, kiedy to zaczął swoją przygodę z Platformą Obywatelską. Wtedy to, ze względu że panowie startowali z tej samej listy, objął mandat posła po Januszu Lewandowskim, który wówczas dostał się do Parlamentu Europejskiego. Później było już tylko lepiej. W przyspieszonych wyborach 2007 roku ponownie dostał się do parlamentu. Wówczas zdecydowanie wygrał w okręgu gdańskim, pokonując Macieja Płażyńskiego i Jarosława Wałęsę.. W latach 2010 – 2011 odpowiadał za kontakty z rządem i parlamentem w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego, by za chwilę objąć szefostwo w ministerstwie transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. To wtedy zaczęły się schody w jego karierze politycznej. Minister został oskarżony o składanie fałszywych oświadczeń majątkowych. W 2013 roku prokuratura okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie, niewpisanego w oświadczenie, słynnego już zegarka wartego kilka tysięcy złotych. W związku z zapowiedziami prokuratury o postawieniu zarzutów, Sławomir N. zrzekł się immunitetu poselskiego i złożył rezygnację z funkcji ministra. Rok później oddał legitymację partyjną i skończył swoją przygodę z Platformą Obywatelską. W 2015 roku sąd odwoławczy umorzył postępowanie karne wobec Nowaka i nakazał wpłacenie 5 tys. złotych na fundusz pomocy pokrzywdzonym.
W 2016 roku został pełniącym obowiązki prezesa Ukrawtodoru, przyjął też ukraińskie obywatelstwo. Kariera ówczesnego ministra znowu rozkwitła. Zajmował się tam budową oraz utrzymaniem autostrad i dróg lokalnych, a także planowaniem ich remontów. O swojej pracy na Ukrainie, jeszcze jakiś czas temu, chwalił się w jednym z wywiadów. Mówił wówczas, że udało mu się wyremontować około 8500 km dróg oraz doprowadzić m.in. do decentralizacji decyzyjności w systemie drogowym. Sygnały o korupcji pojawiły się już w 2016 roku, jednak dopiero trzy lata od objęcia przez niego państwowej funkcji zostało wszczęte śledztwo. Nowak najprawdopodobniej faworyzował firmy w przetargach. Narodowa Agencja Ukrainy ds. Zapobiegania Korupcji zarzuciła mu, że łamie przepisy związane z walką z korupcją, m.in. przyjmowanie korzyści majątkowych za budowę dróg i defraudację pieniędzy przeznaczonych na ich budowę. Sławomir Nowak miał rejestrować firmy, na których konta wpływały łapówki. Poza tym sytuacja się niefortunnie powtórzyła. Otóż po raz kolejny doszło do złożenia przez niego nieprawdziwego oświadczenia majątkowego, tym razem dotyczącego wartości samochodu i kwot na rachunkach bankowych. Wtedy też, w 2019 roku, zakończył swoją karierę w Ukrawtodorze, decyzję argumentując otrzymaniem nowej propozycji pracy. Kilka miesięcy później zaangażował się w kampanię Małgorzaty Kidawy – Błońskiej w roli doradcy sztabu wyborczego, a po zmianie kandydata pracował m.in. przy spotach Rafała Trzaskowskiego.
Zarzuty postawione na podstawie materiału dowodowego były na tyle poważne, że sąd postanowił zatrzymać Sławomira Nowaka w areszcie. Z owym materiałem jednak oskarżony nie mógł się zapoznać. Sprawa budzi wiele wątpliwości. Jedną z nich jest kwestia podsłuchów. CBA od 2017 roku jest w posiadaniu systemu operacyjnego Pegasus, izraelskiego programu do szpiegowania. Dzięki niemu może nie tylko podsłuchiwać rozmowy, ale ma też wgląd do wszystkich urządzeń elektronicznych, takich jak laptopy czy smartfony, może też rozszerzać podsłuch na telefony, z którymi kontaktował się podejrzany. Jeżeli Nowak był podsłuchiwany, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że także podczas trwania kampanii prezydenckiej, w której brał czynny udział. Oznaczałoby to, że politycy PiS, którzy nadzorują służby, mogli mieć dostęp do informacji ze sztabu kontrkandydata Andrzeja Dudy. Nawet jeżeli tak było, to pozostaje pytanie czy dzielili się informacjami z politykami PiS-u. Koordynator służb specjalnych, Mariusz Kamiński temu zdecydowanie zaprzecza, twierdząc, że kontrola operacyjna zakończyła się w 2019 roku wtedy, gdy Nowak zakończył pracę na Ukrainie. Jeżeli to prawda, to dlaczego zatrzymanie nastąpiło kilka miesięcy później, tuż po wyborach? Nieoficjalne doniesienia mówią o tym, że śledztwo w sprawie Nowaka zostało wszczęte z polskiej inicjatywy. Od czasu przejęcia władzy na Ukrainie przez Wołodymyra Zełenskiego, trwa tam rozliczanie poprzedniej władzy i ludzi z nią związanych. Nowak kierował państwową agencją drogową za rządów Petra Poroszenki, był podwładnym ówczesnego ministra infrastruktury Wołodymyra Omelana. Czy Polska, widząc co dzieje się u wschodnich sąsiadów, chciała skorzystać na ich wewnętrznych rozgrywkach?
Pozostaje wiele niedomówień i nieoczywistości, a z tego względu, że wina nie została jeszcze udowodniona, Sławomir Nowak jest domniemanie niewinny. Jednak jak zapowiada rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych, Stanisław Żaryn, sprawa jest rozwojowa. Biorąc pod uwagę, kto kieruje w Polsce służbami i prokuraturą, tego możemy być pewni, tak jak i tego, że litości nie będzie. Można mniemać, że zarówno Zbigniew Ziobro jak i Mariusz Kamiński dołożą wszelkich starań, by ,,sprawiedliwości stała się zadość”. Oby owa sprawiedliwość nie była podyktowana przynależnością partyjną.