Data napisania:29.07.2020

Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, zwaną stambulską, Polska ratyfikowała w 2015 roku. Teraz zamierza ją wypowiedzieć.
Polskie prawo w sprawie przemocy nie jest wystarczająco skuteczne. Na przykład, żeby udowodnić gwałt ofiara musi wykazać, że do czynu karalnego doszło z użyciem przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu, co jest bardzo trudne do udowodnienia. W konsekwencji wiele kobiet, aby uniknąć upokarzających słów ,,słowo przeciw słowu”, woli sprawy nie zgłaszać w ogóle. Konwencja stambulska, co prawda, zawiera klauzulę o tym, że za gwałt należy uznać zachowanie seksualne, na które druga osoba nie wyraża zgody, jednak w dalszym ciągu nie tłumaczy w jaki sposób to udowodnić. W tym przypadku akurat zapis  konwencji jest na tyle niejasny, że budzi wątpliwości, co do jej skuteczności.

Ustawa w Polsce, obowiązująca przed konwencją, o przeciwdziałaniu przemocy co prawda umożliwia odizolowanie osoby stosującej przemoc, ale tylko na drodze sądowej, co może trwać nawet kilka miesięcy. W tym celu znowelizowano Kodeks postępowania cywilnego, na mocy którego Policja i Żandarmeria Wojskowa może wydać sprawcy przemocy natychmiastowy nakaz opuszczenia mieszkania. Za złamanie zakazu zbliżania się grozi kara grzywny, a także ograniczenia wolności, bądź areszt. Są to jakieś rozwiązania, ale czy wystarczające?  Przemoc w Polsce jest naturalizowana, przez co nie widnieje w statystykach. Odpowiednie instytucje i organizacje pozarządowe powołane do tego celu są często niedofinansowane. Przez brak edukacji, kobiety często też nie posiadają wiedzy, gdzie mogą w takich sytuacjach się zgłaszać i kto mógłby im pomóc.

Konwencja Rady Europy  powstała w maju 2011 roku i jest pierwszym prawnie wiążącym dokumentem, który tworzy kompleksowe ramy prawne. Składa się z 81 artykułów i 12 rozdziałów. Głównymi jej założeniami są walka z przemocą, w szczególności w stosunku do kobiet, ściganie oskarżonych a także ochrona ofiar.  Przepisy konwencji mają bronić prawa ofiar bez względu na ich płeć biologiczną, kulturowo – społeczną, rasę, kolor skóry, religię, język, poglądy polityczne, pochodzenie narodowe, urodzenie, własność, stan cywilny, wiek, niepełnosprawność, tożsamość płciową czy orientację seksualną. Ponad to znajduje się w niej zapis dotyczący promowania zmian społecznych, mających za zadanie zwalczanie stereotypów opartych na niższości kobiet. W skrócie jej celem jest eliminacja wszelkiej dyskryminacji kobiet, a także wsparcie w  dążeniu do równouprawnienia kobiet i mężczyzn w wymiarze międzynarodowy, a także podejmowanie działań edukacyjnych promujących właściwe zachowania społeczne dotyczące równouprawnienia płci, wzajemnego szacunku, tolerancji niestereotypowych ról przypisanych płciom, a także właśnie rozwiązywania konfliktów bez użycia przemocy. Aby ją implementować został ustanowiony mechanizm monitoringu, który składa się z dwóch filarów. Grupy eksperckiej, tzw. GREVIO i przedstawicieli państw – stron Konwencji, nazwanych Komitetem Stron.

Konwencja w szczególności obejmuje ochroną kobiety i dziewczynki, co do ewentualnych innych ofiar przemocy domowej, takich jak mężczyźni, dzieci czy osoby starsze, jedynie zachęca do stosowania jej postanowień. Do czynów, które powinny być objęte kryminalizacją czy też penalizacją, zalicza przemoc domową (fizyczną, seksualną, psychologiczną i ekonomiczną), nękanie, molestowanie seksualne, gwałt, wymuszone małżeństwo, okaleczenie narządów płciowych, czy wymuszoną aborcję i sterylizację. Oznacza to, że marginalizuje przemoc stosowaną w stosunku do mężczyzn, nawet jeżeli, zgodnie z prawdą, deklaruje, że przemoc w większym stopniu dotyka kobiety, skutkiem czego trzeba objąć je szczególną opieką, w tym przypadku w postaci konwencji antyprzemocowej. Przyjmując fakt, że mężczyźni rzadziej padają ofiarami przemocy domowej, nie można wykluczać takich przypadków. W konsekwencji konwencja mająca w założeniu obronę mniejszości wszelkiej maści, tutaj sprawę trywializuje, by nie powiedzieć dyskryminuje. W konsekwencji może to przybierać postać faworyzowania jednej grupy kosztem drugiej. Jeżeli założeniem współczesnych instytucji broniących praw człowieka ma być poszanowanie praw wszystkich ludzi, to nie może przypominać prawa Hammurabiego. Odpowiedzią na ciemiężący przez wieki kobiety patriarchat, nie powinien być współczesny matriarchat.

Decyzję rządu o wypowiedzeniu konwencji popierają środowiska związane z Ordo Iuris. Konwencja stambulska, według nich, jest nie do zaakceptowania w obecnej formule. Mianowicie to, że podpisując tę konwencję legalizuje się obok płci biologicznej, płeć społeczno – kulturową. Uważają, że może to doprowadzić do odwrócenia porządku społecznego, w którym każdy będzie mógł sobie wybierać płeć, na co według niech nie ma zgody. Byłaby, gdyby wszystkie tego typu sformułowania zostały usunięte, a zostały jedynie te dotyczące przemocy. Bo nieprawdą jest jakoby instytucje te opowiadały się za przemocą, jak twierdzą niektóre środowiska lewicowe.  Z tym, że banalnym, aczkolwiek prawdziwym stwierdzeniem jest to, że płeć nie jest kwestią wyboru. Poza tym gender to suma cech osobowości, stereotypów i ról płciowych, rozumianych jako typowo męskie lub kobiece, które nabywa się w procesie socjalizacji poprzez uczenie się lub naśladowanie. Można to, co prawda, rozumieć w prosty sposób, że w celu poznania całej gamy postaw bez względu na płeć, będzie się w szkole przebierać chłopców za dziewczęta i odwrotnie. Jednak interpretacja konwencji przez środowiska Ordo Iuris wydaje się wykraczać poza to, co jest tam zapisane. Nieprawdą bowiem jest, że tego typu edukacja przyczyni się do propagowania bądź arbitralnego zaimplementowania społeczeństwu zmiany płci. Samo przebranie się w sukienkę nie powoduje tego, że zaczynamy czuć się jak dziewczynka. Edukacja w tej kwestii miałaby służyć temu, by młody człowiek od najmłodszych lat uczył się różnorodności i partnerstwa. Tego typu edukacja to nic innego, jak walka ze stereotypami dotyczącymi płci. Innym problemem jest to, że środowiska konserwatywne akceptują tradycyjny porządek i wiążący się z tym stereotypowy podział ról. To, że sami wyznają takie wartości nie oznacza jeszcze, że wszyscy pozostali powinni się do nich dostosować. Na przykład na jakiej podstawie twierdzą, że kobieta jest predysponowana do roli matki czy żony. Zważając, że jest wolnym człowiekiem, podejmującym racjonalne decyzje służące jej szczęściu, powinien być to jej świadomy wybór, nieograniczający się do tradycji. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna nie mam w genach zapisanych umiejętności gotowania czy przewijania pieluch, uczy się tego na drodze praktyki. Zresztą twierdzenie, że większość kobiet czerpie przyjemność z obowiązków domowych, jest bezpodstawne i z tego względu na wyrost.

Innym kontrowersyjnym zapisem według środowisk konserwatywnych jest art. 12 konwencji, który mówi o tym, że tradycja, religia, kultura czy zwyczaje nie mogą służyć usprawiedliwieniu przemocy. Według nich służy to zagrożeniu tym wartościom. Z tym, że konwencja określa jedynie, że nic nie powinno legitymizować przemocy, nie zaś dąży do ich zniszczenia. Jasno jest to określone w konwencji, więc obawa wydaje się być nieuzasadniona. No chyba, że obrońcy tradycyjnych wartości uważają, że nasza tradycja, kultura itd. traci jeden z podstawowych filarów sankcjonując przemoc. Być może nie ma zgody na to by w wyniku występowania przemocy odbierać prawa rodzicielskie rodzicom, bo służy to rozbijaniu podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina. Zakładając, że rodzina w interpretacji środowisk konserwatywnych, to najmniejsza komórka społeczna składająca się z kobiety i mężczyzny, zawierających związek w szczególności do celów reprodukcyjnych, to rzeczywiście każda inna rodzina będzie tutaj nie do zaakceptowania. Tylko czy rodzina dysfunkcyjna, patologiczna jest poza jakąkolwiek jurysdykcją, a święta rodzina, nawet jeżeli oparta na dulszczyźnie, ma trwać mimo przemocy, nękania czy gwałtu.

Konwencja nie ujmuje pełnego problemu przemocy w rodzinie. Wskazuje, że główną przyczyną jest dyskryminacja i stereotypizacja kobiet, nie wspomina zaś o chorobach cywilizacyjnych i nadużyciach, takich jak alkoholizm, narkomania czy nawet pornografia traktująca kobiety w sposób przedmiotowy. Jest ona jednak komplementarna z polskim prawem dotyczącym zapobieganiu przemocy. Wypowiedzenie jej oznaczałoby rezygnację z jednego z bezpieczników. Sama zaś decyzja o wypowiedzeniu zapewne związana jest z wyeliminowaniem jakiegokolwiek rodzaju kontroli przez instytucje unijne i międzynarodowe w tej kwestii. Konwencja stambulska byłaby pierwszą konwencją unijną wypowiedzianą przez Polskę. Niefortunność tej decyzji polega na tym, że dotyczy przemocy wobec kobiet.