Data napisania:02.06.2020

Brutalne potraktowanie Georga Floyda przez funkcjonariusza policji w Minneapolis, pomimo pandemii, doprowadziło do masowych protestów w Stanach Zjednoczonych.

Do samego zdarzenia doszło kilka dni temu. Pracownik sklepu zawiadomił miejscową policję o fałszywym banknocie, którym za paczkę papierosów zapłacił George Floyd. Na miejsce przyjechało dwóch funkcjonariuszy. Najpierw umieścili mężczyznę w radiowozie, po czy, jeden z nich wyjął broń, a następnie wyciągnął go z radiowozu i skuł kajdankami. Kiedy ponownie chciano umieścić Floyda w samochodzie, ten upadł na ziemię i nie chciał wstać, krzycząc, że cierpi na klaustrofobię.  Później następuje ten moment gdzie jeden z funkcjonariuszy, Derek Chauvin,  przyciska kolanem kark mężczyzny, uniemożliwiając mu oddychanie. Robił to, według relacji świadków, przez ponad osiem minut. Mężczyzna po kilkukrotnym sygnalizowaniu o niemożliwości oddychania, bólu brzucha i głowy, traci przytomność. Po przewiezieniu do szpitala, umiera.

Zważając na fakt, że przestępczość w USA jest wysoka, a druga poprawka zapewnia prawo posiadania broni każdemu obywatelowi, to praca w policji jest narażona na duże niebezpieczeństwo, stąd zdarza się, że ów policjant, bogaty w doświadczenie związane z tym zawodem, może przesadnie zareagować. George Floyd był rosłym mężczyzną, poza tym był już wcześniej oskarżony za napad z bronią. Mimo że to zamierzchła historia, a policjant nie mógł o tym wiedzieć w momencie, gdy go przyduszał, to nie wiemy, co zaszło w radiowozie. Dlaczego mężczyzna został z niej wyprowadzony? Oczywiście to nie usprawiedliwia postępowania policjanta, który mimo że podejrzany był już ubezwłasnowolniony, przez kolejne minuty postanowił, z determinacją, przyciskać kolanem jego szyję, co jest niezgodne, notabene, z wszystkimi kursami policyjnymi. Chauvin, zresztą, ma bogatą historię nadużyć. Podczas 19 lat służby, złożono na niego 18 skarg.Sam fakt nadużycia władzy jest nie do podważenia, natomiast plądrujące miasta demonstracje przybrały zaskakująco brutalną formę, które do niczego nie prowadzą, prócz wzmożenia eskalacji. Ofiarami zamieszek są nie tylko policjanci, ale też dziennikarze i protestanci. Zresztą policjanci też nie są zbitą masą, tylko jednostkami. Nie wszyscy zachowaliby się tak jak Chauvin, a ataki są wymierzone głównie w ich kierunku. Poza tym policja w Stanach Zjednoczonych jest zdecentralizowana, każdy stan ma własną jurysdykcję i inną specyfikę. Nie tylko działanie poszczególnych funkcjonariuszy różni się między sobą, ale też instytucja, z wyjątkiem tego, że ma bronić bezpieczeństwa i utrzymywać porządek, nie jest zunifikowana.

Tymczasem prezydent Donald Trump problem widzi w  Antifie, twierdząc, że jest organizacją terrorystyczną. Według Trumpa to osoby sprzeciwiające się prawicowemu ekstremizmowi są winne zamieszkom i masowym demonstracjom, które przetaczają się przez całe Stany Zjednoczone. Symptomatyczne, że prezydent dostrzega problem tylko po jednej stronie, do analogicznej konkluzji nie doszedł, np. po zamieszkach w Charlottesville. Pomijając już fakt, że owe zamieszki miały miejsce nie w skutek nawoływań jednej czy drugiej grupy ludzi powołujących się na określone poglądy, ale nadużycia władzy przez policjanta. Antifa, od Anti – Fascist Action, to grupa ludzi deklarujących się głównie jako sprzeciwiający się tendencjom antyfaszystowskim, skrajnie prawicowym. Nie ma żadnych przywódców ani struktur, często określana jest jako subkultura. Prezydent fakt, że w ich kręgach często znajdują się socjaliści, antyrasiści czy anarchiści, uznał, że można ich powiązać z trwającymi zamieszkami. I nawet jeżeli lewicowi ekstremiści stosują przemoc wobec wszystkich grup ekstremistycznych ugrupowań prawicowych, nie można ich wszystkich wrzucać do jednego worka. Nie wspominając już o pierwszej poprawce, która powinna zapewniać wolność słowa każdemu bez względu na przynależność ideologiczną.

Protesty może nie przybrałyby tak na sile, gdyby nie był to pierwszy raz, kiedy policja nadużywa swych kompetencji, zwłaszcza jeśli chodzi o czarnych mieszkańców USA. Do podobnych przypadków w USA dochodzi stosunkowo często, przypadek Floyda był tylko zapalnikiem dawno iskrzącego się ognia, sięgającego czasów Martina Luthra Kinga. Wyraz twarzy Chauvina, który bez skrupułów dusi czarnoskórego mężczyznę, przeraża. Systemowość problemu jednak jaskrawo obrazuje brak reakcji pozostałych policjantów. Tymczasem rozwiązaniem problemu według prezydenta Trumpa jest użycie siły wobec demonstrujących, bo, jak można dowiedzieć się z jego tweetów, gdzie jest grabież, powinno być też strzelanie. Przemoc rodzi przemoc.