Data napisania:12.02.2021
Sytuacja, która obecnie panuje w Zjednoczonej Prawicy, a dokładnie w jednej z jej części składowych byłaby nawet śmieszna, gdyby nie fakt, że dotyczy partii, którą sprawuje rządy w Polsce.
Oficjalnie mówi się, że do kłótni doszło w wyniku rozbieżnej interpretacji statutu partii, bądź też jej nie przestrzegania. W rzeczywistości mamy do czynienia z jakąś komedią omyłek. Nagle po trzech latach posłowie Porozumienia przypominają sobie, że Jarosław Gowin, którego jeszcze niedawno tytułowali prezesem, nie powinien nim być, ponieważ nie został wybrany za pomocą demokratycznych procedur. W tym celu zostaje zwołany Krajowy Sąd Koleżeński, który wydaje uchwałę o wygaśnięciu kadencji tegoż. W odpowiedzi prezydium partii z Gowinem na czele stwierdza, że sąd koleżeński nie miał prawa tego zrobić, bo według statutu partii zwołuje go prezes. W konsekwencji najpierw zawieszają, a następnie wykluczają z partii Bielana, a wraz nim Jacka Żalka i Kamila Bortniczuka. Ci z kolei konsekwentnie nie zgadzają się z tą decyzją. Uważają ją za nieprawomocną, bo, podtrzymują, Gowin od 2017 roku bezprawnie zajmuje stanowisko prezesa i jest de facto uzurpatorem własnej partii. W związku z tym, według puczystów, jego obowiązki zgodnie z procedurami powinien pełnić Szef Konwencji Krajowej. Tak się składa, że jest nim, nieprzypadkowo, Adam Bielan. Także panowie w dużym skrócie nie uznają się nawzajem, a Zjednoczona Prawica płynie dalej tą dziurawą łodzią.
Pierwsze zgrzyty pojawiły się w maju zeszłego roku przy okazji wyborów korespondencyjnych. Wówczas Jarosław Gowin zgłosił weto do pomysłu przyspieszonych wyborów. Jarosław Kaczyński na chwilę przymknął na tę niesubordynację oko, ale nie zapomniał, a tym bardziej nie wybaczył. Wtedy to lider Porozumienia podał się do dymisji, a część członków jego partii z Jadwigą Emilewicz na czele stanęło po stronie ,,nie tego prezesa”. Pęknięcie było chwilowe, bo już przy rekonstrukcji rządu, Gowin wrócił jako minister i to multi resortu, czyli rozwoju, pracy i technologii. Wtedy mówiło się o małym zwycięstwie Gowina. Wówczas też na fali sanacji starał się wyprostować stosunki w swojej partii. Kiedy nie udało mu się przeforsować swojego kandydata na stanowisko ministra konstytucyjnego w ramach rekonstrukcji rządu, wprowadził więcej swoich ludzi do władz ugrupowania, co nie spodobało się niektórym partyjnym kolegom. Jak widać, nie trzeba było długo czekać na kolejny akt nielojalności kolegów partyjnych.
W jakiś sposób logicznie spójny wydaje się scenariusz, w którym Kaczyński mści się za wybory pocztowe i domniemane dogadywanie się wówczas Gowina z opozycją. O Bielanie mówi się, że to pro – pisowska część Porozumienia. Człowiek Kaczyńskiego, bez względu na to do jakiej partii w danej chwili przynależy. Może więc pucz Bielana to zemsta Kaczyńskiego. Potwierdzeniem tego scenariusza jest w ostatni czasie wycięcie wszystkich gowinowców z telewizji reżimowej, w przeciwieństwie do bielanowców, a jak wiadomo co w telewizji Kurskiego, to w intencjach Kaczyńskiego. Poza tym, wybitny wizjoner i strateg, jakim bez wątpienia jest prezes Kaczyński, nie popełnia szkolnych błędów. Gdyby istniało realne zagrożenie utraty większości, to nie powziąłby się zadania przytemperowania Gowina. Potwierdzeniem tej tezy może być to, że sam Gowin ucina spekulacje jakoby dogadywał się z opozycją. Lider Porozumienia jest świadom, że o ile chodzi o solidarność wewnątrzpartyjną to może liczyć na poparcie kolegów, ale kiedy zagrożony jest współudział w rządzeniu, akcja solidarność jest już dużo mniej prawdopodobna.
Kolejne przypadki poróżnień w tej partii każą podejrzewać, czym doskonale zawiaduje Kaczyński, że nie tyle wspólnota poglądów, co dostęp do synekur jest ważny. A skoro Gowin nie może ich zagwarantować i do tego nie chce grać według zasad części członków swojej partii, albo co bardziej istotne, według zasad szefa ZP, to jedynym wyjściem jest postawienie się liderowi Porozumienia. Tym bardziej, że zielone światło puczystom daje ,,szef wszystkich szefów”, prezes Kaczyński, którego cierpliwość do koalicjantów ma swoje granice. Stąd zapewne ,,igrzyska” mimo szalejącej pandemii. Realna władza jest przy uchu prezesa, czego najlepszym przykładem jest casus Wojciecha Kasprowskiego, jak się o nim mówi, człowieka Adama Bielana, któremu prezes PiS załatwił posadę w zarządzie TVP. To, plus świadomość, że bez Kaczyńskiego Porozumienie Jarosława Gowina jest partią z nikłym poparciem społecznym, nakazuje cyniczną kalkulację jego członków. Niestety, albo oportunizm albo niebyt polityczny.