
Walka o unijne pieniądze trwa, a jej egzemplifikacją było ostatnie głosowanie w Sejmie. Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, ponoć pisana wespół z brukselskimi urzędnikami, ma być wypełnieniem kamieni milowych w kwestii praworządności. Problem polega na tym, że jest ona niezgodna z polską konstytucją. Inna sprawa, że nie naprawia w żaden sposób wymiaru sprawiedliwości.
Jednak nie przeszkodziło to politykom jednej i drugiej strony za głosowaniem za nią. Prawo i Sprawiedliwość zrobiło to oficjalnie, bowiem im jako partii rządzącej najbardziej zależy na odblokowaniu pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Zresztą ustawa jest konsekwencja negocjacji ich ministra ds. europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęka z Komisją Europejską. Opozycja natomiast, by formalnie nie przykładać ręki do głosowania za projektem niekonstytucyjnym, a jednocześnie, nie być osądzana za sabotowanie przyznania Polsce pieniędzy, wstrzymała się od głosu, co automatycznie w tej konfiguracji oznacza jej ,,ciche” poparcie, bo nie głosowała przeciw. Co prawda nie cała opozycja, bo Polska 2050 Hołowni wraz z Konfederacją i kilkoma posłami innych partii nie poparli tej ustawy. Po za tym oczywiście konsekwentnie przeciwko była Solidarna Polska, która spełnienie kamieni milowych zawartych w KPO utożsamia z utratą przez nasz kraj suwerenności, zaś ustawa według ministra sprawiedliwości, jak to ujął w liście do prezydenta ,,prowadzi do anarchii i demoluje zaufanie do państwa”.
Tak więc tą zawiłą logiką, bez posiadania przez PiS większości, ustawa przeszła przez Sejm, by następnie trafić do Senatu. Tam zapewne dojdzie do wprowadzenia kilku poprawek jak przeniesienie spraw dyscyplinarnych sędziów do Izby Karnej SN czy wprowadzenie wymogu siedmioletniego stażu dla sędziów orzekających, czyli tych, których nie udało się przeforsować w Sejmie.
Jeżeli wyższa izba parlamentu przegłosuje ustawę z poprawkami, nie kończy to jej procesu legislacyjnego, bo wtedy znowu trafia do Sejmu, gdzie będzie potrzebowała bezwzględnej większości. A Solidarna Polska jak i Prawo i Sprawiedliwość już zapowiadają swoje weto do poprawionej ustawy. Czy tak będzie, czy to tylko suwerennościowe pohukiwanie? Zobaczymy, ale zważając na to, że poprawki jeszcze bardziej integrują w zmiany w SN, oba ugrupowania będę dążyć do przywrócenia poprzedniego jej kształtu.
Ostateczna będzie decyzja prezydenta, który w grudniu, wówczas jeszcze bez wniesionych obecnie poprawek, zapowiadał jej zawetowanie. Wtedy projekt spadł z porządku obrad. Teraz nie chcąc narażać się na opinię tego, który blokuje pieniądze, może ją niechętnie podpisać i np. skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Niechętnie, bo nowa ustawa narusza jego prerogatywy, tzw. ,,test niezależności sędziego” oraz znosi odpowiedzialność dyscyplinarną za podważanie konstytucyjnych organów państwa.
Bunt na pokładzie
Trybunału Konstytucyjnego, w którym również trwa spór. Jakiś czas temu szóstka sędziów wystosowała pismo do pierwszej prezes Julii Przyłębskiej i prezydenta o zwołanie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK i wyłonienia spośród nich nowego prezesa. Jako powód wskazali zbliżanie się końca jej kadencji.
Julia Przyłębska została prezesem Trybunału w grudniu 2016 r., dzień przed jej powołaniem wprowadzono i opublikowano w dzienniku ustaw ustawę o sześcioletniej kadencji prezesa TK. Weszła w życie po okresie vacatio legis, czyli już w nowym roku i w trakcie jej panowania. Stąd rozbieżność w interpretacji. Pierwsza prezes twierdzi, że ta ustawa jej nie dotyczy, ponieważ kiedy została wybrana nie obowiązywały jeszcze te przepisy. Jej koledzy z Trybunału są odmiennego zdania, twierdzą bowiem, że gdy Przyłębska została wybrana ustawa była już wprowadzona, a to oznacza, że odnosi się także do niej. Jak to możliwe, że dotychczasowi koledzy sędziowie, wszyscy wybrani za rządów Prawa i Sprawiedliwości, prowadzą ze sobą spór? Być może jest to odprysk tego, co dzieje się w rządzie. Bogdan Święczkowski, jeden z inicjatorów listu, jest blisko związany ze Zbigniewem Ziobro, Julia Przyłębska zaś to ,,towarzyskie odkrycie” prezesa Kaczyńskiego. A może to po prostu efekt nieporozumień pomiędzy prezes Trybunału a pozostałymi sędziami co do sposobu jej rządzenia i opieszałości w prowadzeniu spraw?
Tak czy owak skierowanie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego mogłoby oznaczać jeszcze długą drogę do jej wejścia w życie, jeżeli w ogóle. A to oznacza, że odblokowanie pieniędzy z KPO jest dalej niż przewidują scenariusze pisane przez niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza, że praworządność to tylko wierzchołek góry lodowej warunków, które Polska musi spełnić, by otrzymać pieniądze. Zresztą nie jest pewne czy i ten zaakceptuje, bo Komisja Europejska żadnego oświadczenia w tej sprawie nie wydała, jedynie przekazała ministrowi Szynkowskiemu vel Sękowi dyrektywy co do jej kształtu. A jak wiemy, kolejne kamienie milowe są dla Solidarnej Polski jak wiatr w żagle w walce o ,,godność” Polski i przede wszystkim własny elektorat.