Ciągłość trwania ZP było jak wróżenie z fusów, albo kart, nikt nie był w stanie przewidzieć przyszłości, a nawet jeśli, to nic nie było na pewno. Perypetie obozu rządzącego, pełne wzlotów i upadków, przyjaźni i waśni, mamy przyjemność śledzić od dobrych kilku lat, a im dłuższy staż ma to małżeństwo z rozsądku, tym coraz więcej rozbieżności i niezrozumienia, żali i pretensji. Nadszedł czas zakończyć i tak już przedłużającą się agonię tego siedmioletniego związku.

Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka

Porozumienie oficjalnie jest już poza Zjednoczoną Prawicą. I choć zapowiedzi odejścia Jarosław Gowin zgłaszał wielokrotnie, tym bardziej świadom, że do kolejnych wyborów pójdą osobno, to rozstanie dokonało się za sprawą większego koalicjanta. Jarosław Kaczyński, korzystając z odpowiedniego momentu, ubiegł Gowina.  Premier Morawiecki, bez wcześniejszego poinformowania protagonisty, zwrócił się do prezydenta o odwołanie wiceministra. Tym sposobem minister rozwoju, pracy i technologii został zdymisjonowany może nie do końca w elegancki, ale na pewno ekspresowy sposób. Warto przypomnieć, że o wszystkim dowiedział się z mediów, a dymisję ogłosił nie premier, a rzecznik rządu.

Pierwsze poważne rysy na linii rząd – Porozumienie pojawiły się przy okazji wyborów korespondencyjnych, co do których Jarosław Gowin zgłaszał zdecydowane weto, a nawet podał się do dymisji, wówczas jako minister nauki i szkolnictwa wyższego. Była to jednak chwilowa rozłąka. Przy okazji nowego rozdania dostał tekę ministra połączonych resortów rozwoju, pracy i technologii. Jednak wybory kopertowe były tylko preludium do kolejnych nieporozumień. A wśród nich niezgoda na ,,piątkę dla zwierząt”, kwestionowanie szefostwa Gowina i rokosz bielanowców, wybór RPO, petraktowanie z opozycją, sprzeciw wobec tzw. podatku od reklam, czy wybory w Rzeszowie i poparcie dwóch różnych kandydatów. Teraz na horyzoncie pojawiły się kolejne kwestie sporne, jak lex TVN i Polski Ład.

O ile sprawa lex- anty TVN jest istotna, ale kontrowersyjna. By posłużyć się terminologią marksistowską stanowi taką nadbudowę, jest ważna, ale nie podstawowa, to już Polski Ład jest bazą, sztandarowym programem rządu. Długo opracowywanym, obliczonym na pozyskanie i utrzymanie elektoratu na przyszłe wybory. Poza tym program dotyczy interesu ekonomicznego przeciętnego obywatela, przez to miał, przynajmniej w założeniach, budzić większe zainteresowanie wśród społeczeństwa niż np. ,,piątka dla zwierząt”. Dlatego też dla Prawa i Sprawiedliwości jego krytyka jest nieakceptowalna, zwłaszcza z wewnątrz koalicji. Sprawia, że przekaz się rozmywa, staje się niespójny, a przez to niewiarygodny.

Po którymś non possumus, musiało nastąpić adieu

Niewykluczone, że częste votum separatum i niepewność koalicjanta były już wcześniej asumptem dla Prezesa by metodą salami się Gowina z koalicji pozbyć. Szukał tylko odpowiedniego momentu i przygotowywał grunt. Najpierw poprzez uderzenie w Porozumienie za sprawą Bielana i utworzenie nowej partii, przybudówki, co symptomatyczne, namaszczonej przez Kaczyńskiego. A później ostateczne jej rozbicie, już bez skrupułów, poprzez dymisję i jasny sygnał dla reszty posłów Porozumienia. Albo jesteście z nami, głosujecie jak my i macie zapewnione stanowiska, albo wybieracie lojalność i niepewny byt polityczny.

Natomiast sam konflikt pomiędzy Porozumieniem i Prawem i Sprawiedliwością był nieunikniony z tego choćby względu, że partie te zwracają się do zupełnie innych, rozbieżnych elektoratów, których interesy się często wykluczają. A po 500 + można było spodziewać się, że będzie kolejne plus, tym razem w postaci Polskiego Ładu –  obniżającego podatki znacznej części społeczeństwa, głównie tej uboższej i będącej elektoratem większej partii obozu Zjednoczonej Prawicy. Z tego względu, że pieniądze nie rosną na drzewach, ani nie rozdają ich politycy ze swoich kieszeni, a rachunek musi się zgadzać, jasne było, że ktoś to będzie musiał finansować. Padło na klasę średnią i przedsiębiorców, czyli elektorat partii Gowina. W skrócie Polski Ład to nic innego jak zabrać potencjalnemu elektoratowi Porozumienia i dać wyborcom PiS. Jarosław Gowin jako orędownik w walce o klasę średnią nie mógł na to przystać. Wraz z posłami swojego ugrupowania rozpoczęli krytykować rozwiązania tego programu, a w konsekwencji za niesubordynację zostali zdymisjonowani. Gorące wakacyjne dni funduje nam, niestety, nie pogoda, a polska polityka.

Plany na przyszłość

Pozostaje pytanie co teraz zrobi Gowin? Na jakiej pozycji się ustawi? Nie jest tajemnicą, że rozmowy z PSL-em trwają od dłuższego czasu, choć teoretycznie mógłby próbować dogadać się też z Hołownią, albo nawet wrócić do dawnych kolegów z Platformy. I choć możliwości jest trochę, to w pewien sposób sytuację skomplikował powrót Tuska. Pod przewodnictwem Budki Platforma sukcesywnie odchylała się w lewo, tym samym robiąc miejsce na scenie dla umiarkowanego centrum, w kontrze do PiS. Teraz wraca do korzeni, czyli takiego zachowawczego konserwatyzmu z marginesem na niektóre progresywne ustępstwa.  To plus powrót Tuska sprawia, że oferta na współpracę z Platformą staje się kusząca dla ludowców. Z tego powodu też Gowin na razie zachowuje zachowawczość, deklaruje możliwość współpracy z każdym, kto zaakceptuje postulaty programowe Porozumienia. W tej sytuacji dyplomacja to najmocniejsza karta, zapewniająca bezpieczną pozycję. Rozsądniej jest nie składać radykalnych deklaracji, bo polityka to sztuka kompromisu, jak zwykł mawiać w ostatnim czasie Gowin.

I choć tego typu roszady nie stanowią czegoś nadzwyczajnego w polityce, to zaufania wyborców się na tym nie buduje. Inna sprawa, że na bezrybiu i rak ryba i z braku alternatywy, wyborcy zmuszeni są wybierać z tego, co jest.