Data napisania:19.04.2021

Kolejny kontrowersyjny wyrok Trybunału Konstytucyjnego za nami. Tym razem rzecz dotyczyła Rzecznika Praw Obywatelskim. Pomimo przepisu ustawy dot. RPO, który mówi o tym, że koniec pełnienia tej funkcji następuje w momencie przejęcia jej przez nowego Rzecznika, to Trybunał pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, że jest on niekonstytucyjny. Według TK przepis ten jest sprzeczny z art. 209 ustępu 1 Konstytucji, mówiącym o 5 – letniej kadencji RPO, a także z art. 2 tejże, czyli że ,,Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawa”. Zabawne jak wybiórczo do art. 2 podchodzą ludzie związani z obozem władzy. Raz interpretują je literalnie, jak w tym przypadku, a raz nie przywiązując takiego pietyzmu co do dosłowności ustawy, przepisu czy artykułu, patrz Krajowa Rada Sądownictwa czy kadencja prezesa Sądu Najwyższego.  Dlatego mocą tegoż Trybunału, Adam Bodnar nie może pełnić, jak przez ostatnie miesiące, swojej kadencji do czasu wyboru kolejnego RPO. Przypomnijmy, kadencja Bodnara skończyła się we wrześniu zeszłego roku, od tamtego czasu wciąż sprawuje ten urząd w wyniku braku następcy. Z tym, że nie jest to ewenement. Podobnie było w 2005 roku w przypadku Andrzeja Zolla czy Ewy Lipowicz dziesięć lat później.

To jedno. Druga sprawa to przyjęcie tak dosłownej interpretacji tworzy sytuację, jak zaznaczył Bodnar, w której po wygaśnięciu jednej kadencji, a jeszcze nie rozpoczęciu nowej, powstaje wakat, przerwanie ciągłości urzędu. A to oznacza, że w tym czasie obywatel nie ma do kogo zwrócić się o obronę swoich praw i wolności. Ten okres, jak pokazuje nawet obecna sytuacja, może wydłużać się w nieskończoność. Zwłaszcza kiedy w wyniku politycznych nieporozumień nie jest łatwo znaleźć kandydata, którego będzie skłonna poprzeć większość. Do tej pory zdążyło przewinąć się już kilku kandydatów. Kandydatura Zuzanny Rudzińskiej – Bluszcz, którą poparły organizacje obywatelskie, została odrzucona, tak jak Piotra Wawrzyka, kandydata PiS, czy Roberta Gwiazdowskiego, proponowanego przez Konfederację. W kolejce do odrzucenia ustawiają się kolejni kandydaci, jak prof. Sławomir Patyra czy Piotr Ikonowicz. Bez większych sukcesów, ale sposobność, by zaznaczyć swoją obecność wykorzystał też prezydent Duda, proponując na to stanowisko Jana Rokitę. O trudności w przeforsowaniu jakiegokolwiek kandydata może świadczyć choćby przypadek Ikonowicza, którego nie poparli nawet posłowie z Koalicji Obywatelskiej, czyli w jakimś stopniu sojusznicy w tej konkretnej sprawie. Zresztą trudno się dziwić, skoro lewicowy działacz uważa znaczną ich większość za mafię reprywatyzacyjną i bynajmniej nie kryje się z tego typu opinią na temat posłów Platformy. Tymczasem, nie bacząc na arytmetykę Senatu, PiS wybiera większością sejmową na Rzecznika swojego kandydata – Bartłomieja Wróblewskiego, do tej pory czynnego posła tejże partii. I choć niemal pewne jest, że zostanie ona odrzucona przez izbę wyższą parlamentu, to show must go on. PiS podejmuje działanie, zapewne po to, by, w wyniku oczywistej porażki przeforsowania tejże kandydatury, podjąć bardziej zdecydowane kroki  i zakończyć temat RPO.

I właśnie w wyniku braku porozumienia, a dokładnie niemożności obsadzenia Rzecznika z pisowskiego nadania, pojawia się pomysł przyjęcia ustawy, która by to gwarantowała. I w takiej patowej sytuacji miałoby powstać rozwiązanie w postaci funkcji pełniącego obowiązki RPO, bądź komisarza. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że jest to zręczne obejście prawa przez PiS tak, aby to ich było na wierzchu i jak chcą przeforsować na ten urząd swoją osobę to, to zrobią, tylko bocznymi drzwiami. Plan niezły, ale może się nie powieść, z tego względu, że nie jest pewne czy nowelizację ustawy skłonni będą poprzeć posłowie Porozumienia, którzy, zgodnie z zapowiedziami, mają ponoć swojego kandydata na ten urząd i to takiego, którego mogłaby poprzeć opozycja.

Pomijając już ocenę obecnego Rzecznika, to nie ma wątpliwości, że w wyniku tegoż orzeczenia, Adam Bodnar zyskał na popularności i dołączył do panteonu bohaterów opozycji. Obok prof. Gersdorf i prof. Rzeplińskiego będzie przedstawiany jako ofiara podeptania systemu prawnego i kolejnej niezależnej instytucji. I nawet jeżeli Bodnar jest/był całkiem dobrym Rzecznikiem, to tromtadracja na jego cześć niestety upolitycznia urząd, który sprawował. Urząd Rzecznika Praw Obywatelskich został powołany jeszcze w zmierzchłym PRL – u, dokładnie w 1987 roku i był jednym z pierwszych zwiastunów zmian na drodze do cywilizowanego państwa. Po niemal trzydziestu latach jest kością niezgody w tymże państwie, bo każdy chce widzieć na tym stanowisku swoją osobę, tak by mieć nad nią kontrolę. A jak wiemy Bodnar, delikatnie mówiąc, nie należy do pupili obecnej władzy, stąd parcie na to by się go pozbyć. Bardzo prawdopodobne, że PiS – owi tym razem znowu uda się ograć opozycję, a że przy okazji podeptać prawo i Konstytucję, no cóż, nie pierwszy w końcu raz. No chyba, że po raz kolejny uwidocznią się różnice wewnątrz obozu władzy i akcja ,,nasz Rzecznik jest lepszy niż wasz” odniesie fiasko.