Obecna władza, a zwłaszcza sprzyjający jej komentatorzy zdają się obrażać na rzeczywistość, która rozmija się z ich oczekiwaniami. A ta jest taka, że przez osiem lat rządów Prawo i Sprawiedliwość choć osobliwie i nie zawsze intuicyjnie zgodnie z konstytucją, to przez fakt posiadania własnego prezydenta i Trybunału Konstytucyjnego przeprowadzało zmiany za pomocą mających moc prawną ustaw, nie jak dzisiejsza władza – uchwał. No może z wyjątkiem sądu konstytucyjnego, gdzie PiS uchwałą zmienił jego skład, odwołując nie tylko nieprawidłowo powołanych dwóch jej członków, ale nawet tych którzy zostali powołani zgodnie z prawem.


Różnica więc polega na tym, że PiS co do zasady nie zanegował instytucji państwa, tylko je poprzez zmiany personalne przejął. Koalicja rządząca neguje instytucje, dlatego że zostały przeprowadzone w nich owe zmiany personalne. W dużym uproszczeniu PiS miał przewagę formalno-proceduralną, a obecna opozycja jej nie ma. Stąd poprzednia władza naginała prawo szukając w nim luk, a obecna władza, żeby te działania odkręcić je łamie.


I o ile możemy dostrzec motywacje obecnie rządzącej koalicji, która znalazła się w klinczu (do wejścia w życie ustawy potrzebny jest podpis prezydenta, a do odrzucenia jego weta większość, której nie posiada), to fakt że a priori robi to z pominięciem normalnej ścieżki ustawodawczej jest pogwałceniem pewnych reguł. Nie można przywracać demokracji i praworządności, depcząc demokrację i łamiąc prawo. Twierdzenie, że motywacje są wystarczającym usprawiedliwieniem działań obecnej władzy świadczy o dość osobliwym rozumieniu prawa w demokratycznym państwie.


Inna sprawa, że koalicja rządząca zamiast szukać konsensusu w tej kohabitacji, nastawiona jest na konfrontację z prezydentem, co podbija bębenek polaryzacji. Prezydent Duda choć z innego obozu, to na początku wykazywał chęć współpracy i pewnego rodzaju gotowość do wypracowania wspólnego stanowiska. Nawet jeżeli były to płonne zapowiedzi, to najpierw wypadałoby to sprawdzić, a nie z góry zakładać jego wrogość.


Z tego względu lepszym rozwiązaniem byłoby niepozbawione trudności przywracanie porządku prawnego, być może z pełnym sukcesem dopiero wówczas, gdy zmieni się głowa państwa, niżeli robienie tego siłą, nierzadko na rympał. Z kontrowersyjnymi, choć istotnymi kwestiami można się było wstrzymać, na rzecz wdrażania innych punktów programowych, budzących mniejsze emocje, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiono.


Zamiast tego koalicja 15 października postanowiła rozpocząć swoje rządy od rozliczania poprzedników, co swoją drogą stwarza pewien precedens. Do tej pory politycy tylko zapowiadali rozliczenia oponentów, do wyroków więziennych nie dochodziło. Głównie przez świadomość, że może się to na nich zemścić. Dlatego Tusk będzie robił wszystko co w jego mocy, by PiS zneutralizować, nie dopuścić do ich wygranej w kolejnych wyborach, bo wie, że po przejęciu władzy Kaczyński nie cofnie się ani o krok w rozliczaniu obecnych działań rządu.


A tym jakże enigmatycznym powodem jest zbliżający się maraton wyborczy. Innymi słowy ta kontrrewolucja jest kiełbasą wyborczą na wybory samorządowe, europejskie i w dalszej kolejności prezydenckie. Z tym, że popis brutalnej siły, którą teraz obserwujemy być może robi wrażenie na Silnych Razem i jakiejś części żądnych igrzysk wyborców, ale na pewno nie sporej większości, która w zeszłym roku postanowiła po raz pierwszy udać się do lokali wyborczych w celu zakończenie dewastacji instytucji i chaosu prawnego.


Oczywiście, żeby nie było wątpliwości, komicznym jest bronienie konstytucji przez polityków PiS, którzy przez ostatnie osiem lat ustawiali się w kolejce do jej podeptania, ale w ramach uczciwości trzeba przyznać, że ten pierwiastek hipokryzji jest cechą obu stron politycznego sporu. Mówienie, że jest inaczej i usprawiedliwianie obecnej władzy, nierzadko przedstawiając ich jako wyzwolicieli spod jarzma terroru pisowskiego, jest nie tylko antysymetryzmem, ale też brakiem uczciwości dziennikarskiej. Bo jeżeli władza robi coś niezgodnie z poszanowaniem prawa i uzurpatorsko, to bez różnicy z której partii się wywodzi zasługuje na krytykę. Niestety bez względu na to czy robi to PiS czy PO jest to takie samo zło.