Data napisania:20.12.2019

13 grudnia Jan Śpiewak, miejski aktywista i kandydat na prezydenta w 2018 r., prawomocnym wyrokiem sądu został skazany za zniesławienie mec. Bogumiły Górnikowskiej, prywatnie córki prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PO. Mec. Górnikowska pozwała Śpiewaka za słowa, które podły pod  jej adresem na konferencji w 2017 r., a także za jego wpis na Twitterze : ,, Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 r. metodą na 118 – letniego kuratora kamienicę na Ochocie”.
Telenowela reprywatyzacyjna
Po drugiej wojnie światowej wszystkie grunty w Warszawie zostały znacjonalizowane przez prezydenta Bolesława Bieruta. W 1948 r. część właścicieli złożyła wniosek o przyznanie prawa do gruntu, ale został rozpoznany negatywnie. Dopiero po upadku PRL-u wróciła możliwość ubiegania się o swoje prawa. Z powodu braku ustawy reprywatyzacyjnej, Naczelny Sąd Administracyjny podważył decyzję z 1955 r., bo była niezgodna z dekretem Bieruta. Wniosek złożyli m.in. przedwojenni właściciele kamienicy przy ul. Joteyki 13, których reprezentuje mec. Porwisz z Krakowa. Co prawda Samorządowe Kolegium Odwoławcze ( SKO) uchyliło decyzję z 1955 r. o odmowie prawa do gruntu, co pozwoliło ubiegać się o ponowne rozpoznanie wniosku dekretowego, z tym, że zanim można było to zrobić, należało wcześniej ustalić co się dzieje z Aleksandrem Piekarskim, o którym do tej pory niewiele wiedziano oprócz tego, że figuruje jako jeden z właścicieli kamienicy na Ochocie. W tej sytuacji trzeba było wyznaczyć kuratora, który miałby reprezentować jego interesy, a także próbować go odnaleźć. W 2008 r. sąd w Radomiu, miejscu, gdzie ostatnio przebywał Piekarski, wyznaczył na kuratora mec. Bogumiłę Górnikowską. Była nim przez trzy lata, do momentu, kiedy udało się ustalić, przy pomocy archiwisty, że Piekarski nie żyje od ponad 50 lat. Wtedy też mec. Porwisz zwrócił się do sądu o uchylenie kurateli.
Słowo przeciw słowu
Śpiewak zainteresował się sprawą w 2017 r. i według niego wyglądało to trochę inaczej. Twierdzi, że archiwistę wynajęto pod wpływem lokatorów, inaczej nie trwałoby to tyle czasu. Mec. Porwisz temu zaprzecza twierdząc, że wymiana pism pomiędzy MSWiA i Archiwum Państwowym jest często czasochłonna i to ona zajęła tyle czasu. Poza tym Śpiewak zarzuca Górnikowskiej, że jako kurator nadużywała swoich uprawnień, podwyższając czynsz bądź wydając nieruchomości pozostałym spadkobiercom. Natomiast według mecenas było to naturalne, że jako kurator podejmuje czynności i działa dla dobra osoby, którą reprezentuje, a poza tym jest to zgodne z art. 184 kodeksu rodzinnego. Mec. Porwisz podkreśla też, że mieszkańcy nie zostali eksmitowani, a gdy kamienica była w zarządzie spadkobierców nie płacili za czynsz, który w między czasie został podwyższony. Kolejnym z zarzutów Śpiewaka jest fakt, że kamienica została w ogóle wydana w zarząd Porwisza przez ówczesną prezydent Warszawy, Hannę Gronkiewicz –Waltz, mimo że nie było decyzji o przyznaniu prawa do gruntu pod ten budynek. Zarządzenie jedynie unieważniało decyzję z 1955 r., co dopiero pozwalało na ponowne rozpoznanie wniosku dekretowego o własność do gruntu. Miasto, wg Śpiewaka, nie mogło wydać takiej decyzji bez wcześniejszego ustaleniu spadkobierców po Piekarskim i nowych podziałach geodezyjnych. Innego zdania jest mec. Porwisz, który twierdzi, że decyzja miasta była słuszna. Po uchyleniu decyzji nacjonalizacyjnej stan prawny wrócił do roku 1948 r., czyli ponownie już właściciele budynku mogli jeszcze raz ubiegać się o prawo do gruntu. Żeby sytuacja była jeszcze mniej skomplikowana, to w 2017 r. NSA uchylił decyzję SKO i w konsekwencji mieszkańcy byli zmuszeni do oddania kamienicy miastu. Według NSA Samorządowe Kolegium Odwoławcze po pierwsze nie miało opinii geodezyjnej by móc oddać kamienicę w posiadanie właścicieli. Po drugie nie jest jasne czy wniosek dekretowy po wojnie został złożony w terminie i w końcu czy przeznaczenie kamienicy na cele mieszkalne było zgodne z planem zagospodarowania. W tych ostatnich przypadkach, mec. Porwisz twierdzi, że tak. I choć sprawa kamienicy przy ul. Joteyki 13 nie jest wyjaśniona, to Jan Śpiewak zdążył już zostać skazany za zniesławienie o karze w wysokości 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki. Całą sprawę wykorzystało PiS. Sprawa idealnie wpisuję się w narrację o zepsutych, skorumpowanych sądach broniących elit, tutaj w osobie mec. Górnikowskiej, a nie kogoś, kto broni lokatorów przed reprywatyzacją.

Z jednej strony Śpiewak został skazany za zniesławienie, twierdząc, że mec. Górnikowska przejęła nieuczciwie kamienicę, co nie jest zgodne z prawdą i może mieć wpływ na jej dalszą działalność prawniczą. Z drugiej pewnie mogła złożyć pozew o ochronę dóbr osobistych, a nie korzystać z art. 212, który często służy do zastraszania dziennikarzy i uderza w wolność słowa. W lakonicznym skrócie. Czy Śpiewak miał prawo oskarżać Górnikowską? Nie. Ale czy kara jest adekwatna do przewinienia? Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że również nie.