Data napisania:08.04.2021
Kryzys w Zjednoczonej Prawicy narasta od jakiegoś czasu i choć padają zapewnienia, że rozpadu koalicji nie będzie, to coraz trudniej w to uwierzyć, nawet dla prezesa Kaczyńskiego. W wywiadzie, którego udzielił Gazecie Polskiej, co prawda, powiedział, że nie przewiduje takiego biegu wydarzeń, ale w zawoalowany sposób stwierdził, że nie wyklucza, a to już powinna być czerwona lampka dla sojuszników.
Oczywiście ewentualne przyspieszone wybory nikomu dzisiaj by nie były na rękę. Szeroko pojęta opozycja nie jest w gotowa na przejęcie władzy w dobie pandemii. Ledwie sobie radzi nie sprawując rządów. Zresztą, o ile przekroczenie progu wyborczego dla takich partii jak Platforma Obywatelska czy już Nowa Lewica, w przeciwieństwie do PSL, nie stanowiłoby problemu, to zdobycie większości nie wchodzi w grę. Pozostaje zawieranie mniej lub bardziej zgniłych kompromisów, a to już najprawdopodobniej z Szymonem Hołownią, któremu słupki sondażowe rosną, a profetyczne przepowiednie o powtórzeniu losu Nowoczesnej jak na razie kompromitują rodzime Pytie. To jedno. Po drugiej, rządzącej stronie, też nie jest lepiej. PiS, choć ma wysokie poparcie, to nie na tyle, by samodzielnie sprawować władzę. Wzrost, co prawda, odnotowała partia Zbigniewa Ziobro, cyniczne dociskanie do prawej ściany przyniosło pierwsze rezultaty, ale znów, warto zaznaczyć, że jest to rachityczne poparcie, ledwie przekraczające próg wyborczy, co nie znaczy że nie zwiększy to pozycji negocjacyjnej Solidarnej Polski teraz i na przyszłość. Porozumienie Jarosława Gowina nie może liczyć na tego typu sukces. Czy to ze względu na ostatnie przepychanki, pucze i zdrady, czy z zupełnie innych powodów. Jak na razie partia Gowina ma stosunkowo niskie poparcie, to znaczy tak niskie, że nie ma co liczyć na wejście do Sejmu. I tutaj zaczyna się ,,picie Jakuba do Michała”.
A mianowicie Zbigniew Ziobro podkopuje pozycje premiera Morawieckiego (tzw. Góry Świętokrzyskie kontra Tatry), Jarosław Gowin coraz śmielej mówi o tym, kto stoi za puczem w jego partii i próbuje pozbawić go w niej władzy. W celu przypuszczenia ataku nie zaniedbał stosowności przypomnienia o wyborach kopertowych i ewentualnej kompromitacji państwa, gdyby nie jego sprzeciw wobec ich przeprowadzenia. Kaczyński nie pozostaje dłużny i nie życzy sobie tych insynuacji ze strony jednego z sojuszników, tym bardziej że dopuszcza się zdrady i ,,spiskuje” z opozycją. Drugiego natomiast zamierza poskromić, bo za ,,wysoko skacze”. I już nie tylko ,,piątka dla zwierząt”, Fundusz Odbudowy, ale też banalna ustawa o podatku akcyzowym jest okazją dla mniejszego koalicjanta do włożenia kija w szprychy do, do tej pory, dobrze naoliwionego koła maszyny legislacyjnej. A w zasadzie dla obydwu koalicjantów, z różnicą w pobudkach. Jarosław Gowin, wiadomo, chciał dać odwet za próbę rozbicia jego partii, a Ziobro walczy o swój elektorat, a on podobno nie godzi się na podwyższenie podatków. To jedno. Drugie, to po prostu podważenie pozycji premiera kiedy tylko nadarza się stosowna okazja. Co ciekawe, od jakiegoś czasu, to podważanie nabrało tempa i pojawiły się głosy ze strony posłów SP o ,,niedotrzymywaniu umowy koalicyjnej” i ,,rozmijaniu się PiS z programem wyborczym z 2014r.”. To jasne, że to wyrachowana gra Ziobry na podebranie co bardziej radykalnego elektoratu większego koalicjanta. Do tej pory do tego służyła retoryka o suwerenności, walka z powstaniem unijnego superpaństwa, czy wypowiedzenie konwencji stambulskiej. Kwintesencją konfliktu, tj. zaznaczenia swojej podmiotowości w ZP, może być sytuacja z Rzeszowa, gdzie na stanowisko prezydenta przeciwko sobie startuje dwóch kandydatów Zjednoczonej Prawicy, jeden z Solidarnej Polski, drugi wystawiony przez Prawo i Sprawiedliwość.
W miarę postępów w budowie ,,nowej, lepszej, wstającej z kolan Polski” walka partyjna zaostrza się. O ile nie dojdzie do przyspieszonych wyborów, to kadencja rządu kończy się za dwa lata, stąd zrozumiałe napięcie i stres. Niepewność kontynuacji koalicji w takim kształcie jak obecnie, mobilizuje do wykorzystania benefitów związanych ze sprawowaniem władzy. Spółki skarbu państwa i rady nadzorcze nie są wieczne, każdy chce skorzystać i ustawić się na przyszłość, a ambicje, jak wiemy, duże. Jak na razie, Zjednoczona Prawica chyboce się z jednej w drugą, z tym, że ten Titanic sam sobie szuka góry lodowej, z którą mógłby się zderzyć. Czas pokaże czy skutecznie.