Data napisania:24.04.2020

Od jakiegoś czasu krąży taki mem. Osoba, która zamierza wyjść z domu, sprawdza stan faktyczny swojego niezbędnika wyjściowego. Odlicza : klucze, telefon, portfel. Po czym, chwilowo uspokojona faktem kompletności, wraca, mówiąc: k…wa jeszcze maseczka. Memy jak zwykle opisują rzeczywistość.
Rząd rozpoczął odmrażanie gospodarki od … otwarcia parków i lasów. Równie skutecznie zadbał o nasze bezpieczeństwo, biorąc pod uwagę braki w służbie zdrowia i nieodpowiednie jej przygotowanie, nakazując noszenie maseczek w miejscach publicznych, które, co ciekawe, nie chronią nas dostatecznie przed wirusem, jeżeli chronią nas w ogóle. Doskonałym przykładem jest chirurg, który nakłada maseczkę chirurgiczną na czas operacji, nie po to, by chronić siebie przed pacjentem, ale wręcz odwrotnie.

I nawet zakładając, że osoba zarażona, która mogłaby stanowić zagrożenie, np. poprzez kichnięcie, przyozdobiona w maseczkę, stanowi jakąś formę ochrony dla reszty społeczeństwa, chociaż i to pewnie zależy od jej jakości, to, jak podkreśla WHO, samo noszenie maseczek przez osoby zdrowe nie chroni nas przed zarażeniem, a wręcz przeciwnie, niewłaściwe jej noszenie może doprowadzić do infekcji. Mimo to minister zdrowia Łukasz Szumowski oznajmia, że nie tylko jesteśmy zobligowani do ich noszenia teraz, ale też będziemy musieli je nosić do czasu wynalezienia szczepionki. Oznacza to, że przez co najmniej najbliższy rok jesteśmy zmuszeni do zakrywania twarzy pod groźbą kary na podstawie wystąpienia ów ministra na konferencji.  Warto tutaj wspomnieć, że ten sam minister jeszcze jakiś czas temu, zapewniał, że ich noszenie nie jest konieczne, ponieważ nie chroni nas przed wirusem, i że nie ma pojęcia, dlaczego ludzie je zakładają.

Sytuacja jest nie codzienna. Żadne państwo nie było przygotowane na światową pandemię, dlatego też możliwy jest margines błędów. Wiedzę na temat Covid19 rząd powinien czerpać, o ironio w czasach rozkwitu populizmu, od ekspertów, bądź to z autopsji państw, których w pierwszej kolejności zaszczycił koronawirus. Na ich podstawie może wyciągać wnioski i podejmować w miarę możliwości właściwe decyzje. Czy polski rząd opiera się na jakiś wytycznych wzorowanych na innych krajach, zaleceniach specjalistów, naukowców, epidemiologów czy raczej woli być pionierem rozwiązań? W innym razie na jakiej podstawie minister Szumowski ogranicza wolność obywateli bez danych naukowych na kolejny rok? Czy jest to  efekt placebo, rozwiązanie na czas odmrażania gospodarki, tak, aby obywatel, mając styczność z dużą większą ilością ludzi niż dotychczas, poczuł się bardziej bezpiecznie? Władza może stosować przymus i przemoc. Obywatel jest bezbronny w zderzeniu się z tym molochem. Może teoretycznie, opierając się na danych naukowych, zaprzestać noszenia maseczki. Skutkiem kierowania się własnym rozumem i logiką, będzie mandat w wysokości 500 zł. I o ile samo noszenie ich teraz, przy tendencjach rosnących zachorowań, ma jakąś rację bytu, to noszenie ich do czasu wynalezienia szczepionki, brzmi jak kompletne kuriozum.

Chyba, że powód jest inny, a mianowicie przeprowadzenie wyborów prezydenckich w maju tego roku.  Noszenie maseczki zaś, ma zapewnić rzekome bezpieczeństwo wyborcom. Tymczasem czekamy na rekomendację ministra zdrowia, mimo że jeszcze jakiś czas temu zapewniał, że możliwe są tylko wybory korespondencyjne. Czy gdy na szali jest zwycięstwo prezydenta Dudy, wszystko jest możliwe, niemożliwe wymaga tylko więcej czasu?