Data napisania:22.03.2021

Jeszcze niedawno Daniel Obajtek stanowił alternatywę dla, obciążonego decyzjami około pandemicznymi, premiera Morawieckiego. Względnie młody, ambitny, nastawiony na wielki biznes, ale też bratający się z ludem. W skrócie uosobienie wizerunku Prawa i Sprawiedliwości. Idealny plan spalił na panewce po publikacjach Gazety Wyborczej. Aktualnie, ewentualny zamiennik stał się jeszcze większym obciążeniem od technokratycznego premiera.

Mianowicie dlatego, że za sprawą taśm upublicznionych przez GW dowiadujemy się o kolejnych kwiatkach aktywności prezesa PKN Orlen. Już nie tylko jest to łączenie funkcji publicznej w postaci wójta Pcimia z prowadzeniem prywatnej firmy, będącej konkurencją dla miejscowej, zarządzanej przez jego wujostwo, ale też posiadanie nieruchomości w wielkości kilkunastu! Aż chce się zapytać skąd najpierw wójt, a później prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ma na to fundusze? Zresztą lista grzechów jest długa. Dalej jest: kumoterstwo – dziewczyna Obajtka zasiada w pięciu radach nadzorczych spółek skarbu państwa, czy też godne pozazdroszczenia przez niejednego biznesmena dotacje publiczne na działalność pana prezesa, wprost proporcjonalne do obejmowania kolejnych intratnych stanowisk, a także last but not least zakup nieruchomości po zaniżonych cenach. Słowem trochę się tego uzbierało, a nie wygląda na to, że to koniec publikacji. Ostatnio pojawiły się na przykład informacje dotyczące tego, kto zaopatruje stacje Orlen w parówki do hot – dogów. Niewielka firma z Myślenic, o niebanalnej acz wymownej nazwie Wędzonka. Pełnomocnikiem zarządu tejże jest pani Joanna Górka – Firek, która jednocześnie zasiada w radzie nadzorczej Orlen Paliwa i pracuje w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, czyli tam, gdzie albo pracował albo wciąż pracuje Daniel Obajtek. Nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Afera wygląda na rozwojową, więc strach pomyśleć, o czym dowiemy się następnym razem.  

Jest to o tyle niewygodna sytuacja dla PiS, że po pierwsze, uderza w antyelitarną retorykę partii rządzącej. Niebywały majątek i nowobogactwo Daniela Obajtka nijak się ma do przywracania godności pogardzanego do tej pory ludu i walki z chciwymi elitami. Z drugiej strony, moment jest wyjątkowo niekorzystny. Zjednoczona Prawica chyboce się od jednego konfliktu w drugi. Różnice zdań są coraz bardziej jaskrawe i w coraz poważniejszych sprawach, jak na przykład wolta Solidarnej Polski w sprawie unijnych pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy. Przynajmniej na razie nie widać, żeby ziobryści mieli zamiar odpuścić w sprawie, która jest dla nich ważna o tyle, że ma związek z praworządnością. A, co jak co, własnych reform bronią jak niepodległości. Plus pandemia, która jest od jakiegoś czasu nieprzyjemną stałą. Obajtekgate, jeżeli w ogóle byłby strawny dla wyborców, to raczej nie teraz.

Na razie linia obrony wygląda następująco. Prezes Kaczyński, który jeszcze niedawno dostrzegał wielki potencjał drzemiący w prezesie PKN Orlen, teraz wymownie milczy w tej sprawie. Według premiera Morawieckiego, pan Daniel Obajtek prowadzi swego rodzaju integrację gospodarczą. Z tego, co zdążyliśmy się zorientować to polega ona głównie na integracji rodziny polityków PiS z zarządami spółek kierowanych przez prezesa Orlenu. Od siostry marszałek Witek do syna byłej premier Szydło. A według jeszcze innej wersji, tym razem marszałka Kuchcińskiego, działalność pana Obajtka to dążenie do niepodległości gospodarczej, a to pewnie za sprawą ,,repolonizacji” mediów, na razie lokalnych, ale w przyszłości kto wie.

Sytuacja jest dyskomfortowa dla Zjednoczonej Prawicy dlatego, że z jednej strony dymisja prezesa Orlenu oznaczałaby przyznanie się do winy, pozwolenie tej straszliwej Gazecie Wyborczej i opozycji doprowadzić do kryzysu, a jak wiemy jeśli kryzys, to tylko wewnętrznie wywołany. Z drugiej, nie odwołanie może wiązać się, z i tak już postępującym, spadkiem sondażowym. Z dwojga złego, wydaje się, że prezes PiS na wszystko przystanie, ale nie na to by ,,gazeta Michnika” dyktowała mu warunki.