Data napisania:23.06.2021

I oczom im ukazał się las…problemów. Tak w skrócie można podsumować kondycję Zjednoczonej Prawicy dzisiaj, po sześciu latach rządzenia. Marszałek Terlecki shine like a diamond, umieszczając osobliwy tłit dyscyplinujący białoruską opozycjonistkę za rozmowy z krajowym, ,,niedemokratycznym” oponentem, czyli z Trzaskowskim. Minister Czarnek dzielnie walczy z neomarksizmem, neobolszewicką inwazją na uczelniach i w szkołach, poprzez m.in. dyscyplinowanie dyrektorów. Choć to batalia tyle żenująca, co spóźniona. Mamy XXI wiek, a nie XIX, kulturę zglobalizowaną i połączoną, a nie hermetyczną i hierarchiczną. Dzisiaj młodzież więcej uczy się z mediów społecznościowych i Netflixa, niż sztywnych programów przygotowanych przez Ministerstwo Edukacji. Stąd i walka spóźniona i broń przestarzała. Orlen zalicza wpadkę równą jej prezesowi, a mianowicie awarię rafinerii. Mało tego, przez nieobecność posłów PiS zostaje w Sejmie przegłosowany wniosek dotyczący podjęcia działań prokuratury w sprawach, w których podejrzany jest Daniel Obajtek. A to wszystko podlane jest sosem ,,cyberataków” i wyciekiem do przestrzeni wirtualnej zawartości maili służbowych, mi.n. ministra Dworczyka, szefa kancelarii premiera.

Do kolejnych wyborów zostały dwa lata, a koalicja rządząca stoi pod coraz większym znakiem zapytania. Od czasów wyborów kopertowych zgrzyta na linii Porozumienie – Prawo i Sprawiedliwość. Suspensem był rokosz Bielana i kilku innych posłów, którzy najpierw oskarżyli Gowina o uzurpacje władzy, a teraz powołują do życia własną partię. Nowy Polski Ład, choć podpisany, to bez euforii, bo gowinowcom niezbyt podoba się pomysł choćby podwyższenia podatków dla tych trochę lepiej zarabiających. Republikanie, bo tak ma nazywać się nowy poporozumieniowy byt, czyli sześcioro posłów, którzy wystąpili, bądź zostali wyrzuceni z Porozumienia, są niczym innym niż przybudówką PiS, w dużej mierze inspirowaną do powstania przez prezesa Kaczyńskiego. Nawet ich jeszcze mglisto zarysowany program jest kopią tego pisowskiego. Zabieg ten miał na celu utemperowanie Gowina, który traktowany jest w obozie rządzącym jak intruz, który spiskuje z opozycją. Zresztą, jak w niedawnym wywiadzie (nie jest pewne czy bardziej z nadzieją czy pewnością) stwierdził poseł Kamil Bortniczuk, wśród szeregów resztek Porozumienia są dwa obozy. Jeden zdecydowanie skierowany w stronę opozycji, jak posłanka Magdalena Sroka i poseł Michał Wypij, i druga – bardziej lojalna wobec ZP, do której można zaliczyć choćby posła Marcina Ociepę. I choć na pierwszy rzut oka koalicja z nową partią, bez Porozmienia, nie byłaby korzystna dla Prawa i Sprawiedliwości (sześcioro posłów zamiast jedenastu z Gowinem włącznie, to razem z czterema kukizowcami wciąż za mało do stabilnej większości), to Bortniczuk nadzieję widzi w rozbiciu ideowym byłej partii. Wizje te nie uzyskały potwierdzenia w głosowaniu na Rzecznika Praw Obywatelskich, co nie znaczy, że nie mają racji bytu. Zresztą i to głosowanie mogło być pod pełną kontrolą prezesa. Objęcie tego stanowiska przez senator Staroń, oznaczało by wakat miejsca w Senacie z okręgu olsztyńskiego. A jak wiemy zapowiedzi powrotu Tuska do krajowej polityki są coraz głośniejsze. Nie wiadomo czy była to zaplanowana akcja, ale wiele już w polityce się wydarzało, nawet mniej prawdopodobnego. To wszystko wygląda jak misterny plan Kaczyńskiego, którego twarzą jest Bielan. Pozbycie się niewygodnego koalicjanta i względnie stabilne rządzenie. To lepsze niż niepewne trwanie do końca kadencji przy wiecznie jeżących się i buntujących ,,sojusznikach”.

Porozumienie w Zjednoczonej Prawicy okazało się najsłabszym ogniwem, stąd też najłatwiejszym do rozbicia. Solidarna Polska, choć równie irytująca z perspektywy Kaczyńskiego, to po pierwsze bardziej wewnętrznie spójna, mniej skora do wolty wobec lidera, a po drugie ideowo powiązana z innym konkurentem PiS, czyli z Konfederacją. Po wyborach w Rzeszowie, gdzie jak w soczewce uwypukliły się rozbieżne interesy, zaakcentowanie niezależności, a też pewnie próba szans, okazało się, że jak nie razem, to też bez smaku sukcesu. Chyba że, skoro różnice są zbyt duże, w innych konfiguracjach. Oczywiście trzeba zostawić margines na lokalność wyborów i personalny charakter, ale zawsze można z tego jakieś wnioski wyciągnąć. Na przykład prezes Porozumienia wykorzystał tę okazję i po przegranej Warchoła, posła którego poparła SP i wsparli też gowinowcy, umieścił złowrogiego tłita, o tym że polityka prowadzona przez obóz rządzący, czyli nie taka, jaką chciałoby Porozumienie, to prosta droga do przejęcia władzy przez opozycję. Wcześniej swoją odrębność gowinowcy zaznaczyli podczas konferencji programowej, na której odświeżone zostało credo partii, czyli samorządność, przedsiębiorcy, lepiej zarabiający i zielona transformacja. Stąd nie dziwne, że pozostałe składowe ZP mają ograniczone zaufanie do kolegi koalicjanta, który takimi ruchami podejrzanie uśmiecha się w stronę centroprawicowej opozycji. I robi to z premedytacją, bo hasła ostentacyjnie są odmienne od tych, które reprezentują pozostałe partie Zjednoczonej Prawicy. Wotum separatum Gowin ogłosił też w sprawie Marszałka Terleckiego, choć bardziej na poziomie deklaratywnego niezadowolenia, niż realnego poparcia dla jego odwołania. Z tego względu, że na razie, nie ma pewności co do swojego dalszego bytu politycznego, otwartości opozycji do jego powrotu, lojalności swoich posłów i pomysłu na siebie, wiec bezpiecznie, nawet jeżeli nie jest to przyjemne, trwać w ZP, a odwołanie jednego z ważniejszych polityków PiS i zaufanego Kaczyńskiego tym by się skończyło.

Obserwując politykę prowadzoną przez Jarosława Kaczyńskiego, można zauważyć, że kieruje się on zasadą: problemy są po to, by je rozwiązywać. Jeżeli ich nie ma, trzeba je wymyślić. Zarządzanie kryzysem to dla Prezesa chleb powszedni, stąd i piłowanie Gowina wydaje się przemyślanym planem, obliczonym na, z jednej strony, utemperowanie koalicjanta, z drugiej stworzenie furtki na wypadek, gdyby nie powiodła się próba zdyscyplinowania wicepremiera. Pozostaje pytanie, czy tym razem nie przestrzeli w rachubach, bo nie tylko drugi koalicjant stroszy pióra, ale też posłowie PiS zgłaszają zdania odrębne. Ktoś kiedyś może przechylić ten statek i go tym samym zatopić.