Data napisania:25.06.2021
W momencie, gdy partia odnosi sukces lub spektakularną klęskę, pojawia się w głowach wielu wewnętrzna potrzeba wyjaśnienia, dlaczego tak się stało. Badania socjologiczno – statystyczne są zazwyczaj ciekawe, rozpalają dyskusję, ale najczęściej niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. A nawet jeśli, to nie do końca, bo wola wyborców jest nieprzewidywalna, nie dająca się racjonalnie uzasadnić, wyjaśnić, wytłumaczyć, uargumentować. Ile ludzi, tyle motywów by poprzeć daną opcję polityczną. Swoisty wachlarz kaprysów, chęci przekory, zmiany, płodozmianu, albo w wyniku ignorancji – czysty przypadek, przekorny los. I choć to oczywistość, to potrzeba racjonalizacji jest silniejsza, bo każdy chce, by rzeczywistość była chociaż trochę bardziej przewidywalna. Dlatego niezliczone analizy, interpretacje wyników, burze mózgów i niekończące się pytania. Dlaczego ten autorytarno – socjalistyczny PiS, a nie wolnościowo – nacjonalistyczna Konfederacja? Dlaczego rozmyta, niejasna programowo Polska 2050, a nie stare, ale znane i pewne PSL? Dlaczego europejska, ale dziaderska Platforma, a nie progresywna, lgbt – owska Nowa Lewica? I tak w kółko, w zależności od wyników, bądź sondaży.
Nie przerywając tego łańcucha domysłów, podążajmy dalej tą drogą mglistej interpretacji, bo jakakolwiek wiedza, jest lepsza niż jej brak. Z tego względu, że przybliża nas do poznania prawdy o polskim społeczeństwie, jego emocjach i potrzebach.
Obserwując światowe trendy, ma się wrażenie, że już nie tylko klimat, zielona transformacja, LGBT i gender, ale bogate programy socjalne i więcej państwa są dzisiaj na fali. Stąd niskie wyniki naszej rodzimej lewicy są zastanawiające. Mimo, że coraz więcej osób deklaruje lewicowe poglądy, to nie ma to przełożenia na poparcie partii ,,trzech tenorów”. I choć niektórzy doszukują się problemu w mnogości i jakości liderów NL, to nie do końca w tym tkwi problem. To prawda, że ten konglomerat wydaje się osobliwy, ale raczej nie najistotniejszy. Już bardziej problematyczne mogą być wypowiedzi – wpadki co niektórych jej polityków, jak np. kontrowersyjna wypowiedź, nie pierwsza zresztą, posłanki Anny Marii Żukowskiej, dotycząca białoruskiej aktywistki Jany Szostak, albo seksistowskie uwagi posła Marka Dyducha pod adresem Barbary Nowackiej. Tak, jakby byli farbowanymi lisami, a ich poglądy partyjne nie pokrywały się z prywatnymi. Z drugiej strony choć oburzające, to stanowią raczej margines, niż regułę.
Jedną z bardziej prawdopodobnych przyczyn tego stanu rzeczy może być reorganizacja podziałów ideowych, do których polska lewica nie dorosła. Rozróżnienie, pochodzące jeszcze z czasów rewolucji francuskiej, na lewicę i prawice się zdewaluowało. Podział bardziej przebiega wzdłuż linii ekonomiczno – światopoglądowej, z tym że w zupełnie innej konfiguracji niż ówcześnie. Dzisiaj ci, którzy mają liberalne poglądy w kwestiach gospodarczych, to zazwyczaj wyróżniają się otwartością na zmiany światopoglądowe, natomiast ci, którzy opowiadają się za państwem opiekuńczym są też przywiązani do konserwatywnych wartości. Stąd wsteczny program Nowej Lewicy co do oczekiwań społecznych ma swoje odzwierciedlenie w niskim poparciu. Mozaikę postulatów, które proponują, czyli lepsza jakość usług publicznych, powszechny dochód podstawowy, wyższa pensja minimalna, prawa dla mniejszości seksualnych, do aborcji i eutanazji, dofinansowanie in – vitro, jest w stanie poprzeć jakieś 5 w porywach do 9 % społeczeństwa. A Nowa Lewica, składająca się z trzech mniejszych partii, chociaż już w zasadzie dwóch po rozwiązaniu Wiosny Biedronia, to starcie różnych interesów. Program musi je wszystkie uwzględniać na zasadzie przyjętych kompromisów. Prawdopodobnie partie te wychodzą z założenia, że lepiej się połączyć i może nie wygrać, ale być w Sejmie, niż startować oddzielnie, z bardziej klarownym programem i pozostać partią kanapowa, nie mająca wpływu na cokolwiek.
Podejście NL do jakości usług publicznych w mniejszym lub większym stopniu się pokrywa, z tym że wraz z niekonsekwencją. Z prostego względu, usprawnienia państwowej infrastruktury wiążą się z wyższymi podatkami. O ile Partia Razem wprowadziłaby je najprawdopodobniej na poziomie 90%, to pozostali koalicjanci NL już nie koniecznie. Włodzimierz Czarzasty w jednym z wywiadów stwierdził, że zdecydowanie w takim kształcie, jaki proponuje Polski Ład, nie poprze podwyżki podatków. Co nie dziwi, bowiem to SLD, z której wywodzi się polityk, wprowadzał w Polsce podatek liniowy. Zresztą nie jest to regułą, tą samą retoryką posługuje się Robert Biedroń. Z jednej strony, to dobrze, większość społeczeństwa nie chce wyższych podatków, ale jednocześnie chce wysokiej jakości usług publicznych przykładem Norwegii czy Szwecji. Z tym, że skandynawskie eldorado stoi progresją podatkową, stąd niekonsekwencją, zarówno wyborców jak i Nowej Lewicy, jest utopijne myślenie, że do tego tanga nie trzeba dwojga. Z drugiej strony, jak to zrealizować, skoro jedno jest modne i pożądane, a drugie niepopularne? Demokracja rządzi się nieubłagalnymi prawami, żeby rządzić trzeba mieć poparcie społeczeństwa, a żeby to osiągnąć, trzeba posługiwać się chwytnymi, populistycznymi hasłami.
Kwestie tożsamości seksualnej, obok klimatu są dzisiaj niezaprzeczalnie na fali. Nie jest jasne czy bardziej dzięki politykom PiS (jak minister Czarnek, który straszy maoizmem 2.0 i zapowiada z nim walkę, albo prezydent Duda, który był łaskawy przyznać, że LGBT to nie ludzie, tylko ideologia) czy może też tęczowe środowiska dzięki postępującym zmianom na świecie się emancypują, ochoczo ,,camingałtują” i starają się normalizować różnorodną tożsamość w przestrzeni mainstreamowej. Bez względu na to jakie są przyczyny, jest to fakt. Stąd poparcie Lewicy dla tych postulatów teoretycznie powinno przyciągać większą ilość wyborców. Z tym, że cała Polska nie jest tak progresywna jak Warszawa czy Poznań, lecz raczej tradycyjno – konserwatywna, dlatego głosów nie przybywa, tylko utwierdza te już przekonane.
Mozaika programowa, reprezentowana przez Nową Lewicę, nie przekłada się na poparcie, bo jest niespójna z poglądami jej ewentualnych wyborców. Kwestie światopoglądowo – postępowe są modne, ale głównie wśród młodych ludzi, którzy raczej stronią od parlamentarnych, passe partii. Poza tym, zdecydowanie większa część Polski progresywnością nie stoi. Jeżeli zaś chodzi o poparcie dla lepszych usług publicznych, to niestety, trzeba je łączyć ze wzrostem podatków. A w kraju nad Wisłą nie jest to urodzajna gleba retoryki, tylko jałowa, bo nie przynosząca plonów poparcia. Mógłby być to pat, z tym, że Nowa Lewica zdaje sobie sprawę z sytuacji i ze stoickim spokojem ją przyjmuje na klatę. Nie aspiruje do tego, by przejąć władzę w Polsce, ale do tego, by reprezentować lewicowe wartości w Sejmie i zgłaszać swoje propozycje. Stąd i większego zaangażowania w poszukiwanie nowych wyborców nie widać, a jedynie zabieganie o tych, którzy skłonni byli, bądź są, ich poprzeć. Innymi słowy, NL dba o elektorat, który skłonny będzie im zapewnić miejsce w parlamencie. Jedyny i może najważniejszy problem polega na tym, że ten, który do tej pory to robił – topnieje, a przyczyn tego stanu rzeczy można szukać powyżej.