Data publikacji: 16.10.2018r.

Prawidłowo funkcjonujący system demokratyczny powinien składać się ze sceny politycznej o pełnym wachlarzu opcji ideologicznych zaczynając od prawej na lewej stronie kończąc. Polska po transformacji ustrojowej w 1989 r. miała prawo, jak dziecko, które się rodzi, być niezapisaną tablicą, miała prawo do popełniania błędów i swobodnego skupiania się w przemyślaną, zgodną i dopracowaną opcję przedstawiającą realny i rzetelny program nie będący pokłosiem populizmu.

Od tamtego czasu minęło dwadzieścia dziewięć lat, czyli wystarczająco dużo by wykształcić choćby nieśmiały zalążek prawidłowo funkcjonującej sceny politycznej. Zamiast tego mamy silnie ugruntowaną  prawicę przywłaszczającą, bynajmniej z przekonania, lewicowe postulaty ekonomiczne w celu pozyskania szerszej  gamy wyborców. Liberałów, którzy być może kiedyś mieli jakieś tam przekonania, ale w wyniku nie przystosowania się do społeczeństwa, albo raczej, nie dostatecznego wyedukowania go  w tej kwestii, zepchnęło ich w raczkującą, słabą i wyróżniającą się brakiem pomysłu na rządzenie, opozycję. Faktem jest, że populizm ma dzisiaj wzięcie nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Wystarczy spojrzeć na Turcję, Węgry ,Stany Zjednoczone, a nawet Włochy, Austrie czy Francję, żeby się o tym przekonać. Jest to jednak marne usprawiedliwienie elit rządzących do niszczenia demokracji. Obecna polityka polska opiera się mniej więcej na takich założeniach jak : 500 plus za zniszczenie niezależnego sądownictwa, tornistrowe za likwidowanie rzetelnego dziennikarstwa na rzecz propagandowej telewizji, kolejny pięknie opakowany pakiet socjalny w zamian za zaostrzenie ustawy aborcyjnej. Ciemny lud to kupi? No właśnie, niekoniecznie. To co wprowadza obecny rząd jest rozwiązaniem tymczasowym, zadowoleniem ludzi na chwilę obecną dodatkowym przypływem gotówki za nic. Takie rozwiązanie jest szkodliwe nie tylko dla państwa, które będąc teraz w dobrej koniunkturze gospodarczej ma możliwość rozdawania pieniędzy, co będzie kiedy ona się skończy?  To jest to również szkodliwe dla tymczasowych beneficjentów, ponieważ pieniądze spływające jak manna z nieba bez włożenia wysiłku na ich pozyskanie, pogrąża masy w im posybilizmie. Lenistwo i brak przedsiębiorczości, nie służy innowacjom ani usamodzielnieniu. Paternalistyczna otoczka państwa nie tylko rozdaje, ale też uzależnia od siebie ludzi, którzy nie są już wolni. To nie oni decydują, to ktoś za nich podejmuję decyzję. Ich jedyna rolą do spełnienia w państwie jest pójście na wybory i zagłosowanie na odpowiednią frakcję, która pozwoli im kontynuować nic nierobienie i tumiwisizm. To prosta droga do rządów totalitarnych czego doskonałą kalką są czasy poprzedniej epoki peerelowskiej. Z tą różnicą, że teraz obywatel zostaje zepchnięty do krzyżyka w karcie wyborczej. Chociaż i w tym przypadku miłosierna władza stwarza pozory istnienia indywidualizmu dając możliwość artystycznej interpretacji własnego ,,ja” wyrażonego w postaci hasztagu czy rozgwiazdy, w zależności od charakteru wyborcy. Czyżby to była alternatywa dla wyborów bez skreśleń? Trzeba przyznać, że pomysł wybitny zachowujący pozory demokracji. Dobrze nie jest, ale czy istnieje na dzisiejszej scenie politycznej rozsądna alternatywa. Bo nawet jeżeli teoretycznie mamy inne partie, niektóre z nich zasiadają nawet w parlamencie,  to czy mają one dzisiaj jakiś realny wpływ na rzeczywistość polityczną, czy może są tylko ozdobą, atrapą dla podtrzymania demokratycznej idei pluralizmu. I tutaj dochodzimy do problemu jakim jest polska lewica.

Na początku warto przypomnieć, że lewica, której sztandarowymi  hasłami była równość, wolność i przede wszystkim sprawiedliwość społeczna, w Polsce nie miała realnego bytu po ‘ 89 roku. No może z wyjątkiem Jacka Kuronia, który był głosem wołającym na pustyni i który po pewnym czasie dał się uwieść liberalnym koncepcjom budowania państwa, czego jego wewnętrzna sprawiedliwość społeczna nie potrafiła sobie przebaczyć do końca życia. SLD, partii, która wyłoniła się z PZPR  bliżej było ironicznie do wolnego rynku niż do egalitaryzmu, do indywidualizmu niż do kolektywizmu. Prominentnych ówczesnych polityków tej partii jak Aleksander Kwaśniewski czy Leszek Miller bardziej trapił problem wejścia do Unii Europejskiej niż losy sierot pozostawionych bez pracy po upadku dzieła ich poprzedników, PGR  – błyskotliwym konstrukcie poprzedniej epoki. Dzisiaj jest już barwniej, co nie oznacza, że znacząco lepiej. SLD wciąż się trzyma i jeżeli dobrze pójdzie partia  Włodzimierza Czarzastego dostanie się do parlamentu w najbliższych wyborach parlamentarnych zapewniając PiS zwycięstwo. Partia Razem, która słynie ze swoich socjaldemokratycznych poglądów idealnie wpisywałaby się w mentalność krajów skandynawskich, u nas może dumnie reprezentować lewicową kanapową partię. Postulaty za obniżeniem wieku emerytalnego, 35 – godzinny czas pracy, opieka socjalna, likwidacja umów śmieciowych, podatek progresywny brzmią może i dumnie lecz na tym pozostaje. Bo jest  to jak większość postulatów ekonomicznej lewicy, piękna utopia, która niestety nie jest możliwa do spełnienia w kraju postkomunistycznym, przynajmniej jeszcze nie teraz.  Barbara Nowacka i jej Inicjatywa Obywatelska prawdopodobnie skończyła się z wstąpieniem do Koalicji Obywatelskiej wraz PO i Nowczesną. Ich głównym zadaniem jest obalenie rządów PiS i na tym chyba kończą się wspólne cele. Zadanie być może i szlachetne, tylko że problem polskiej polityki polega na tym, że potrafi się ona jednoczyć przeciw komuś, tylko nie bardzo wiadomo co dalej. Pomijając fakt, że nie mają alternatywnego, dobrze przemyślanego programu, chyba że za program przyjąć dewaluowanie działań partii rządzącej. Bo nawet jeżeli zaproponowana przez PiS reforma sądownictwa jest szkodliwa, to jaka powinna być jej alternatywa, co należało by zrobić aby ulepszyć polskie sądownictwo. Od powtarzania że nie działo się tam dobrze, wyborców nie przybędzie a stan praworządności się nie poprawi. To samo dotyczy  reformy szkolnictwa, zdrowia, obrony narodowej, stosunku do przyjmowania uchodźców, programów socjalnych i wielu innych, których dotknie się PiS. Obywatele nie bez powodu mają prawo zapytać:  dlaczego skoro wszyscy wiedzieli że reformy są potrzebne, nikt z tym nic nie zrobił? Lewica to w dzisiejszym znaczeniu nie tylko kwestie ekonomiczne wywodzące się z ,, Kapitału” Marksa i Engelsa, to również poszanowanie inności, tolerancja, prawa kobiet i mniejszości seksualnych, ogólnie pojęta wrażliwość na równość wobec prawa wszystkich obywateli bez względu na przekonania, kolor skóry, religię, płeć, orientację seksualną czy sposób myślenia. To panteon idei szanujących człowieka bez względu jaki on jest i do czego dąży o ile nie rani drugiej osoby. Aksjomat nieagresji, który można zawrzeć w stwierdzeniu nie rób krzywdy innym i czyń co chcesz. No i tutaj wyłania się z piany tolerancji – Wenus z Milo, Robert Biedroń. Polityk, który jest autentyczny i optymistyczny do bólu. Piewca demokracji liberalnej i jej wartości, ale  w postaci polityka w wersji skandynawskiej, blisko ludzi, nieoderwanego od rzeczywistości i realnych problemów . Czasami to może zakrawać o śmieszność, bo polityk to nie tylko przyjaciel ludzi goszczący ich na kanapie, ale także kiedy trzeba twardy gracz w postaci makiawelicznej.  Z debiutem łączą się wielkie nadzieje ale, niestety często również wielkie upadki i zawody. Często taki polityk jest przyjęty z aprobatą, ale bardziej jako ciekawostka polityczna niż realna siła decyzyjna i wiążąca. Bo ludzie, mówiąc że odżegnują się od polityki ciepłej wody w kranie, właśnie takiej polityki pragną, może z lekkimi zawirowaniami, perturbacjami, przetasowaniami na górze, ale bez większych zmian, o czym świadczy dualizacja polityki zamykającej się na PO – PiS.

Na polskiej scenie politycznej lewica ukazuje się jako rozdrobniona, raczkująca, niesprecyzowana i wewnętrznie skłócona, ale jest. Pytanie tylko czy jest wstanie zawalczyć o realny elektorat zapewniający jej wejście do parlamentu pod innym emblematem niż SLD? A jeżeli nie, to co ma zrobić, jak przekonać do siebie wyborców i stać się realnym konkurentem dla obecnej partii rządzącej, która bez mrugnięcia okiem zawłaszczyła, potrzebne im do zagłuszenia społeczeństwa, hasła socjalne.