Data napisania:08.07.2020
6 lipca zapadnie w pamięci jako dzień, w którym odbyła się debata prezydencka i jednocześnie nic takiego nie miało miejsca. Albo inaczej, debata w tradycyjnym znaczeniu się zredefiniowała i teraz jest bądź to wiecem wyborczym, bądź konferencją prasową.
I tak w Lesznie na pytania dziennikarzy różnej proweniencji odpowiadał Rafał Trzaskowski. O to, czy weźmie udział w Marszu Niepodległości i LGBT oraz jaką ma alternatywę dla węgla. Jak powinien wyglądać system edukacji, a także stan finansów państwa i niezależność prezydenta od swojej partii matki. Jaki ma stosunek do związków partnerskich i polityki zagranicznej, a także, newralgicznego już, wieku emerytalnego. Kandydat na prezydenta zaznaczył, że jest skory do udziału w Marszu Niepodległości, pod warunkiem, że nie będzie on upolityczniony. Uważa też, że rolą prezydenta niekoniecznie jest udział w marszach, ale zapewnienie im patronatu i dbałość o bezpieczeństwo uczestników. Aby osiągnąć neutralność klimatyczną, zapowiada wdrażanie, między innymi, alternatywnych źródeł energii. W ramach wzmocnienia systemu edukacji, proponuje podwyższenie na nią nakładów do 6 % PKB, a także wsparcie specjalistów różnej maści. Słusznie zauważył, że niezbędne jest odejście od XIX – wiecznych metod nauczania, polegających na wkuwaniu na pamięć gotowych formułek wyjaławiając niezależne myślenie. Błędnie jednak zarzucił taki stan rzeczy rządowi Prawa i Sprawiedliwości, którego, jeżeli już, to ewentualnym zaniechaniem było nie wdrożenie odpowiednich reform. Dość kontrowersyjnym było też stwierdzenie, że gimnazja uczyły samodzielności, o czym można by polemizować. Popiera związki partnerskie i jednocześnie nie zgadza się na adopcję dzieci przez pary tej samej płci. Jeżeli chodzi o relacje zagraniczne, uważa, że należy odbudować pozycję Polski w UE, przez co będziemy bardziej interesującym partnerem zarówno dla Chin, jak i Stanów Zjednoczonych. Z Rosją, według Trzaskowskiego, powinniśmy prowadzić twardą i pryncypialną politykę. O stanie finansów państwa kandydat chciałby rozmawiać ze zwołaną przez siebie Radą Gabinetową. Po raz kolejny zaznaczył też, że nie podniesie wieku emerytalnego i zlikwiduje TVP Info, której wiarygodności, według niego, nie da się już odbudować. Dość manipulacyjnie zaznaczył, że nie ułaskawiłby pedofila, co zrobił obecny prezydent, mimo, że sprawa jest bardziej złożona. Nie wspomniał na przykład o tym, że to rodzina starała się o uchylenie zakazu zbliżania, bo jak się później okazało, człowiek ten odpowiadał w znacznej mierze za jej utrzymanie. Poza tym, standardowo, opowiada się za odbudową pozycji Trybunału Konstytucyjnego, niezależnym Sądem Najwyższym oraz odpolitycznieniem sądów. Jak zaznaczył, chce być prezydentem, którego szefem będą obywatele, nie prezes partii.
W tym samym czasie, telewizja publiczna natchniona słowami byłego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, Grzegorza Schetyny, o tym, że wybory wygrywa się w Końskich, postanowiła właśnie tam zorganizować ,, debatę” Na kolejną z kolei organizowaną przez TVP ustawkę, bo chyba nie można tego inaczej nazwać (nawet pytanie zadawane przez publiczność wyglądały na wyreżyserowane) nie chciał zgodzić się kandydat PO na urząd prezydenta, co zresztą na każdym kroku, do znudzenia, powtarzał moderator ,,debaty’’, dziennikarz TVP, Michał Adamczyk. Andrzej Duda odpowiadał na pytania dotyczące programów socjalnych, epidemii koronawirusa, edukacji, przywrócenia połączeń kolejowych, zatrzymania młodych ludzi w kraju i adopcję dzieci przez pary homoseksualne. I tak, według obecnego prezydenta, programy socjalne są możliwe, ponieważ PiS uszczelnił system podatkowy. By utrzymać poparcie na wsi, a także zapewne pozyskać elektorat PSL – u, bo na Konfederację, co się może mylnie wydawać, nie głosowali wyłącznie konserwatyści o narodowym odchyleniu, ale przedsiębiorcy, często byli wyborcy Platformy Obywatelskiej o wolnorynkowych przekonaniach, oprócz sławnych już wozów strażackich, zapowiedział dopłaty bezpośrednie dla rolników. Na kolejne z rzędu pytanie wyborcy, tym razem o zatrzymanie młodych ludzi w Polsce, Duda raczej nie szukał rozwiązania, bo według niego, zostało już ono rozwiązane zwolnieniem przez PiS osób do 26. roku życia z podatku dochodowego i obniżeniem pierwszego progu podatkowego. Dalej Andrzej Duda stwierdził, że istotna jest wolność słowa, gwarantowana prawnie, dlatego w przeciwieństwie, jakby inaczej, do Platformy Obywatelskiej, nie poparłby takich rozwiązań jak ACTA. Co, jak widać nie wyklucza według prezydenta, walki z hejtem w Internecie, jak można mniemać, poprzez ingerencję państwa w tenże Internet, bo jak inaczej. Pytanie o edukację, bardziej dotyczyło kwestii światopoglądowych. Jeżeli dojdzie do reelekcji, to jak zapowiada będzie stróżem tradycyjnych wartości w polskiej szkole. Sprzeciwiając się eutanazji, odpowiada coś w stylu chronimy każde życie, nie pozwolimy by uśmiercano ludzi. Zapomniał wspomnieć, bądź rozróżnić eutanazję ludzi, którzy, z różnych powodów zdrowotnych i ogromnego w związku z tym cierpienia, chcą z niej skorzystać, a eutanazją pod przymusem. Najbardziej kontrowersyjne, jak okrzyknęły prawie wszystkie media, była odpowiedź dotycząca szczepień. Mimo że to Szymon Hołownia zdobył najwięcej punktów procentowych z kandydatów, którzy nie dostali się do drugiej tury, to o głosy Krzysztofa Bosaka trwa największy bój, a to dlatego, że ten elektorat jest największą niewiadomą, dlatego Andrzej Duda, zapewne by uśmiechnąć się do wyborców Konfederacji, podkreślił że nie jest zwolennikiem obowiązkowych szczepień, a jedynie na życzenie i w pierwszej kolejności dla seniorów, którzy są w grupie najwyższego ryzyka.
Bezsensowność owych debat polegała na tym, że kandydaci nie mogli się ze sobą skonfrontować, bardziej unaocznić ewentualnych różnic między programami. Wyszli chyba z założenia, że poprzez udział w debacie więcej mogą stracić niż zyskać. W konsekwencji debatowali z pustymi stanowiskami, bądź duchami swoich kontrkandydatów. To, co zobaczyliśmy 6 lipca było tylko kolejnym wywiadem bądź spotkaniem z mieszkańcami, co oba sztaby zacięcie, na wyścigi, robią przez całą kampanię. Owe ,,przedstawienia” mogły też utrwalić wizerunek Rafała Trzaskowskiego jako przedstawiciela wielkomiejskich elit, odpowiadającego na pytania dziennikarzy ,, prestiżowych” redakcji i Andrzeja Dudę, który wybiera rozmowę ze ,, zwykłymi ludźmi”. W konsekwencji nie służyło to niczemu innemu prócz utwierdzeniu przekonanych wyborców na kogo powinni oddać głos w najbliższą niedzielę. Do tej pory Trzaskowski chciał wygrać z Dudą, a reszta z Trzaskowskim. Teraz sytuacja ma się zgoła inaczej. Zbliżająca się druga tura wyborów będzie przypominać plebiscyt za lub przeciw Andrzejowi Dudzie i partii, która za nim stoi. Przewaga Trzaskowskiego polega na tym, że mimo że jest już od lat w szeregach partyjnych, to nie był jeszcze prezydentem ze wszystkimi kompetencjami, za które można go ewentualnie rozliczać. No chyba, że wyborcy stwierdzą, że obecna prezydentura była na tyle skuteczna i odpowiednia, że w skutek tego pięcioletniego doświadczenia postanowią ponownie zagłosować na Andrzeja Dudę. Także długopisy w dłoń i marsz do lokali, czas zakończyć tę kuriozalną kampanię na popularność.