Platforma budzi się z marazmu, głównie za sprawą Tuska, a raczej jego powrotu. Nie wiadomo na jak długo, możliwe że jest to chwilowy powiew świeżości wynikający z powrotu do polskiej polityki ,,prezydenta Europy”. Ale nawet jeżeli nie, to przyciąga głównie elektorat czterdziesto- i pięćdziesięciolatków. Tych, którzy głosowali na Platformę wtedy kiedy wygrywała, i wtedy, gdy Platformie przewodził Donald Tusk. Młodzi ludzie albo nie pamiętają tamtych czasów, albo są już dla nich zamierzchłą przeszłością, bo program wówczas prezentowany z ich perspektywy jest nieaktualny, trąci myszką. To zresztą doskonale było widoczne podczas Campusu, gdzie młodzi dopytywali się o sprawy, które są dla nich istotne, jak prawa osób LGBT, rozdział Kościoła od państwa, legalna aborcja, kwestie klimatyczne, a co do których Platforma jasnego stanowiska raczej unika. Rafał Trzaskowski, organizator wydarzenia, starał się im sprostać i oprócz zaproszenia takich ludzi, których pewnie nie mogło zabraknąć na imprezie Platformy, czyli Leszka Balcerowicza, Adama Michnika czy Donalda Tuska, pojawiały się różnego rodzaju warsztaty, jak np. te dotyczące menstruacji. A oprócz komponentu wolnościowego, pojawił się, newralgiczny dla młodych ludzi, też równościowy.

Campus Polska Przyszłości to pierwsze tak duże wydarzenie polityczne angażujące młodzież. Pomysł powstał w sztabie Trzaskowskiego, jeszcze wtedy gdy był na fali wznoszącej, a Borys Budka kierował nieudolnie Platformą. W dniu organizacji na czele Platformy stał już Tusk, a Trzaskowski chcąc nie chcąc musiał odsunąć się na drugi plan.  

Pomysł organizacji spotkania z młodzieżą był strzałem w dziesiątkę nie dlatego, że tym wydarzeniem Trzaskowski przyciągnie do siebie, albo do Platformy, nowych, młodych wyborców, bo raczej nie. Platforma, z wyjątkiem młodzieżówek partyjnych, nie jest atrakcyjną opcją dla w gruncie rzeczy progresywnej młodzieży. Ale dlatego, że choć to wydarzenie organizowane przez polityków Platformy, to z jego sprawą bańki internetowe miały okazję pęknąć i zmierzyć się z rzeczywistością odmiennych idei rówieśników. Spotkanie było starciem się różnych idei i pomysłów, nawet jeżeli nie na scenie, to w kuluarach, w namiotach, na koncertach i własnych wewnętrznych dyskusjach, w których uczestniczyła młodzież o szerokim spektrum poglądowym, od lewicy rodem z partii Razem przez wyznawców Konfederacji aż po libertarian. Trzaskowskiemu udało się wykorzystać energię młodzieży, która swój moment politycznego obudzenia miała po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji a teraz trzyma się głównie dzięki osobliwym pomysłom na edukację ministra Czarnka.

I choć impreza obiła się w mediach, głównie za sprawą rzekomych kontrowersji, jak słowa posła Nitrasa o opiłowywaniu katolików z ich praw, to wydaje się, że szokujące to było bardziej dla mainstreamowego komentariatu niż młodzieży tam zgromadzonej. A wydarzenie było zorganizowane z myślą o nich. Gdyby było zamknięte, bez udziału mediów, raczej nie wywołałoby kontrowersji. Z tego względu, że po pierwsze młodzież posługuje się dużo wyrazistszym, często bardziej ostrym językiem. Po drugie rozdział Kościoła od państwa jest dla nich czymś naturalnym, a przywileje dla kleru nie do zaakceptowania, co, warto zaznaczyć nie jest tożsame z ,,antyklerykalizmem”, przynajmniej nie w wersji unifikacyjnej.

Tysiące młodych ludzi gremialnie przybyło na olsztyńskie Kortowo by nie tyle, albo nie tylko, posłuchać polityków, ekspertów i dziennikarzy, ale by wziąć czynny udział w dyskusji na tematy najbardziej ich frapujące. Spotkanie nie przypominało wywiadu przeprowadzonego przez Danutę Holecką. Nie było spijania śmietanki i grzecznej kurtuazji, ale trudne, wymagające pytania, na które młodzież chce znać odpowiedź bez owijania w bawełnę i mydlenie oczu. Dość mają już kluczenia w kwestiach dla nich ważnych, stąd często dociskanie tematów i oczekiwanie na szczerą odpowiedź.

Trzaskowski po powrocie Tuska został utrącony, ale na jego korzyść przemawia jak na polityka względnie młody wiek. Po fiasku jakim była Wspólna Polska, Campus Polska Przyszłości to niezaprzeczalnie sukces. Choć nie odbije w sondażach Platformie, to może przyczynić się do przyszłego sukcesu Trzaskowskiego, a przynajmniej zbudować mu markę, o którą zresztą chodziło. Po wyborach prezydenckich, gdzie Trzaskowski uzyskał zaskakująco dużą liczbą głosów, bo aż 10 mln, jego pozycja w Platformie rosła. Również dlatego, że kierował nią Borys Budka, który zaliczał kolejne wpadki i podejmował zazwyczaj złe decyzje. Trzaskowski, jako druga osoba w partii, wyraźnie rósł w siłę, częściej grając na siebie nie na partię, aż pojawił się Donald Tusk. Nowy – stary lider przytemperował młodszego kolegę, wskazując mu miejsce w szeregu. I choć Trzaskowskiemu się to wyraźnie nie podobało (rozgoryczona mina na kongresie partii), to pokornie dostosował się. Ale nie wygląda na to, że to jego ostatnie słowo. Raczej początek walki do roli politycznego przywódcy, choć może już nie koniecznie Platformy. Przed powrotem Tuska, Trzaskowski coraz wyraźniej skręcał w lewo, tak jakby zdając sobie sprawę, że jego partia z konserwatywnym zacięciem nie ma szans na pokonanie PiS. Wydaje się, że to słuszna diagnoza, choć nie do końca. Platforma w formule konserwatywno – liberalnej jest autentyczna pod przywództwem Tuska, nie Trzaskowskiego. Ten drugi ma większe szansę na pozyskanie wyborców jako właśnie progresywny polityk, bez względu czy pod emblematem PO czy bez niego. Stąd jego wizja Platformy w barwach progresywnych, bardziej kolorowych miała sens w kontrze do stonowanych, bezpiecznych, malowanych przez poprzednich przywódców.

Młodzież, zwłaszcza ta zaangażowana politycznie, przez brak swojej reprezentacji bądź to będzie przyłączać się do frakcji już istniejących, bądź, co jest jednak o wiele trudniejsze do realizacji, tworzyć własne. Platforma Obywatelska to bardziej partia ich rodziców, a Tusk to dla nich symbol dziaderstwa. Trzaskowski, który brał udział w paradzie równości jest już bardziej atrakcyjny dla młodych ludzi, dla których ważne są takie kwestie jak prawa dla osób LGBT czy dostęp do legalnej aborcji. Gdyby udało mu się zagospodarować tę przestrzeń i stworzyć coś nowego, otwartego na młode, progresywne, z pominięciem istniejących podziałów, mogłoby być to jego niebywałe zwycięstwo. Czas pokaże, czy będzie potrafił podtrzymać tę energię, która za jego sprawą miała możliwość się skrystalizować w jednym miejscu,  i tym samym wykorzystać swoją szansę na sukces.