Data napisania:15.01.2019

13 stycznia, środek zimy, coroczna zbiórka pieniędzy na specjalistyczne sprzęty medyczne organizowana przez WOŚP. Akcja charytatywna, mobilizacja i solidarność międzyludzka przerwana bestialskim zamachem na życie człowieka, prezydenta Gdańska – Pawła Adamowicza.

Wydawałoby się, że taka sytuacja jest echem przeszłości, splamioną pamiątką po II RP, choć i wtedy wywoływała niemałe oburzenie, ale w XXI wieku? Doświadczenia historii powinno dać asumpt do wyciągnięcia wniosków. Mnożą się pytania o przyczyny zajścia. Czy człowiek ten był sterowany politycznie? Czy działał sam? Czy był wyrazicielem woli wielu, którzy to w tej dwustronnej nienawiści na górze zostali zaprogramowani na radykalne rozwiązania? Karę bez cienia wątpliwości ponosi sprawca, nikt inny. Przerzucanie się odpowiedzialnością z obu stron sporu politycznego jest nie na miejscu i służy dalszej eskalacji wrogich nastrojów. Ważniejsze jednak jest pytanie, czy pewne przyzwolenia w postaci nieskrępowanej wolności słowa, mogą służyć radykalnym rozwiązaniom w konsekwencji? Ograniczanie wolności słowa z kolei nie jest też rozwiązaniem ani prewencją. Przykładem jest zamach na życie, który jest w naszym kraju zabroniony. Racjonalnym wyjściem jest zażegnywanie sporów, dyskusja merytoryczna bez inwektyw i niecywilizowanego pustosłowia. Realizacja jednak nie będzie skuteczniejsza wtedy, gdy nakażemy lub zakażemy pewnych zachowań. Za pomocą czarodziejskiej różdżki nie zniknie mowa nienawiści,  natomiast może usunąć się w cień pluralizm myślenia. Z drugiej strony, cała ta niefortunna i okrutna w swoim znaczeniu sytuacja, uzmysławia, że zagrożenie może być wszędzie, bez względu na to jak bardzo zabezpieczamy nasze granice. Przemoc i okrucieństwo nie przynależą do narodów ani państwowości lecz do naszych podświadomych lęków, resentymentu, żalu czy nienawiści. Możemy się różnić, jednak nie daje nam to legitymizacji do wymierzania kary.

Człowiek, który dokonał zabójstwa, jest recydywistą. W przeszłości napadał banki z bronią w ręku. W niedzielny wieczór, po ugodzeniu nożem Adamowicza, sprawca zwrócił się w stronę tłumu, oświadczając, że jest to zemsta za rzekomą niesprawiedliwość jakiej doświadczył za rządów PO. 27 – letni sprawca, Stefan W. miał schizofrenię paranoidalną, prawdopodobnie od jakiegoś czasu nie brał leków. Wiemy już, że człowiek ten nie był w pełni poczytalny, nie wiemy natomiast czy planował ten zamach przez dłuższy czas, czy może był to akt erupcji gniewu i chęci zemsty? Być może zaślepiła go nienawiść spotęgowana chorobą. Niemalże pewne jest jednak, że nie był związany politycznie z jakąkolwiek opcją. Mimo to niech ten akt niezwykłej bezkarności będzie nauczką na przyszłość. Podziały polityczne są trochę jak wirtualne gry, nie przenosi się ich na poziom rzeczywisty.