Data napisania:02.02.2019

Odkąd nagrania stały się orężem w walce politycznej, każdy stara się nagrać kogoś lub uniknąć niefortunnej taśmy. Kilku już polityków i osób na wysokich stanowiskach zdążyło załapać się na ,,program” ze sobą w roli głównej. Przyszedł czas, ku zaskoczeniu wielu, na Jarosława Kaczyńskiego, osobę która otacza się tylko zaufanymi ludźmi i jest nad wyraz ostrożna w wybieraniu miejsc na rozmowę.

Wszystko zaczęło się w 2017 roku. To wtedy Kaczyński wpadł na pomysł budowy wieżowca w centrum Warszawy. Inwestycja miała kosztować 1,3 mld zł i liczyć 49 pięter, ok. 190 metrów wysokości. W budynku miały znajdować się sale konferencyjne, hotel, apartamenty na wynajem i Instytut Lecha Kaczyńskiego, głównego udziałowca Srebrnej. Realizacja, co budzi wątpliwości, miała być realizowana przez dwie nowo założone spółki : Nuneaton spółka z.o.o, która później miała zostać przekształcona w Srebrną 2  i Nuneaton spółka komandytowa. Dlaczego nie przez spółkę Srebrna? Kredytodawcą tego pomysłu miał być wcześniej upaństwowiony bank Pekao. Michał Krupiński, prezes banku, podobno uczestniczył w jednym ze spotkań na Nowogrodzkiej w marcu. Budowę powierzono realizacji dalekiemu krewnemu prezesa, biznesmenowi z Austrii – Geraldowi Brigfellner. Rozmowy przebiegały dobrze, owiane tajemnicą w hermetycznym najbliższym gronie krewnych – znajomych. Ze względu na patologiczne prawo, wg którego to ratusz miasta wydaje pozwolenie na budowę czegokolwiek, a jak wiemy Warszawą rządzą nie ludzie, ale partie, polityczna przynależność jest newralgiczna dla pozyskania tzw. wuzetki. Dlatego też istota rozmowy był zbliżające się wybory samorządowe, medialna, zacięta kampania i cel jakim była wygrana w tym mieście. Kandydat na prezydenta miasta z ramienia PiS, Patryk Jaki, był gotów wypisać się z własnej partii, żeby zwyciężyć w mieście, które delikatnie mówiąc, nie jest zaprzyjaźnione z tą partią. To nie wystarczyło i wybory na prezydenta Warszawy wygrał kandydat PO – KO, Rafał Trzaskowski. Niedaleko spółki Srebrna, gdzie powstać miał ów wieżowiec, powstało w tym czasie pięć innych wieżowców. Jarosław Kaczyński takiego pozwolenia nie uzyskał. Jednak w analogicznej sytuacji, gdyby wybory wygrał kandydat PiS  i ktoś z ramienia partii opozycyjnej chciał wybudować wieżowiec, też zapewne takiego pozwolenia by nie zdobył. Tak wygląda w Polsce polityka.

Kilka słów o spółce Srebrna. Powstała w latach 90. po przejęciu części dawnej RSW Prasa Książka Ruch. Jak wspomina w taśmach Kaczyński, kupili ją od komunistów wtedy, gdy poprzedni system upadał. Spółka od tamtej pory stanowi zaplecze finansowe partii. Zasiadają w niej zaufani ludzie prezesa. Austriak od miesięcy przygotowywał realizację pod budowę, spotykając  się w Warszawie z szefami Srebrnej i prezesem PiS. Latem, gdy sprawę nagłośnił Jan Śpiewak, młody aktywista miejski, kandydat na prezydenta miasta, PiS z budowy się wycofał. Prezes doskonale wiedział, ze zgodnie z art. 49. ustawy o partiach politycznych, spotkania biznesowe posła na Sejm RP jest niezgodne z prawem. Zdawał sobie też sprawę, że gdyby sprawa wyszła na jaw, mogłaby poważnie zagrozić pozycji i partii i prezesa, co zresztą kwituje na nagraniach stwierdzeniem, że sytuacja taka byłaby nie do obrony. Gdy biznesmen zażądał zwrotu pieniędzy, które już zainwestował w przedsięwzięcie, usłyszał w odpowiedzi, że nie ma podstaw prawnych wg których prezes mógłby zapłacić, dlatego Birgfellner powinien swoich roszczeń dochodzić w sądzie. Z jednej strony, gdy kupujemy coś w sklepie, musimy za to zapłacić. Nie zwracamy się do sprzedawczyni w sposób : ,, Nie zapłacę, a jak chcę pani odzyskać swoje pieniądze, niech uda się pani do sądu”. Jedna sprawa, że transakcje opierają się na zaufaniu. Druga, że umowa o której mowa w taśmach nie dotyczy 10 zł, ale znacznie większej sumy. Pytanie dlaczego nie zawarto umowy wcześniej, na podstawie której można byłoby upominać się o zapłatę?

Jak twierdził Monteskiusz : ,, Wiekuiste doświadczenie uczy, że każdy kto posiada władzę, skłonny jest jej nadużywać, do momentu aż nie napotka granicy.” Nie ma inwestycji, nie ma pieniędzy, są nagrania i bank na telefon. Czy działania prezesa były nielegalne? Czy doszło do przekroczenia uprawnień? Poświadczenia nieprawdy w oświadczeniu majątkowym i oszustwa sądowego? To zapewne rozstrzygną prawnicy. Jedyne co jest pewne to państwo teoretyczne w pełnej krasie.