
Bohaterem ostatnich dni za sprawą Stowarzyszenia Nigdy Więcej stał się Szymon Marciniak. Według organizacji sędzia piłkarski jeśli nie podziela poglądów rasistowskich, to im na pewno sprzyja, a wszystko za sprawą uczestnictwa w konferencji biznesowej zorganizowanej przez Sławomira Mentzena. Spotkanie było przeznaczone dla przedsiębiorców, nie pojawiły się na nim żadne wątki polityczne, a Marciniak wystąpił na nim w roli prelegenta. Opowiadał o swojej karierze, pięciu się na szczyt i sukcesie jakim było sędziowanie Mistrzostw Świata. Nic zaprzeczającego ideom tolerancji. Wygląda jednak na to, że to Nigdy Więcej decyduje w jakich wydarzeniach można uczestniczyć, a które objęte są kategorycznym zakazem a jej uczestnicy infamią.
Stowarzyszenie Nigdy Więcej jest organizacją pozarządową działającą w Polsce od połowy lat 90. Ich celem jest walka z rasizmem, faszyzmem i wszelkimi odmianami nietolerancji. Konfederacja w ich przekonaniu powinna znajdować się na czarnej liście wykluczenia. Po pierwsze dlatego, że rzekomo swoją nazwę wzięła od Konfederacji Stanów Południa, która ponad sto lat temu w wojnie secesyjnej walczyła o utrzymanie niewolnictwa. Członkom stowarzyszenia najwyraźniej umknęło, że konfederacja to nazwa zwyczajowa i w przeszłości tak nazywano np. związek zbrojny szlachty lub duchowieństwa, dzisiaj natomiast oznacza związek kilku państw nieograniczający ich suwerenności. Oprócz tego Nigdy Więcej dopatruje się w działalności Mentzena kpiny z ruchu Black Lives Matter, a wszystko za sprawą piwa, które produkuje o nazwie White IPA Matter. No cóż, głodnemu chleb na myśli. No ale największym i newralgicznym zarzutem Nigdy Więcej pod adresem Konfederacji jest to, że kilka lat temu ich obecny współprezes podczas spotkania ze swoimi zwolennikami przedstawił tzw. ,,piątkę Mentzena”, czyli program który dzięki radykalnym, antysemickim i homofobicznym hasłom miał przyciągnąć do niej wyborców. Nie jest do końca jasne na ile ten program był na poważnie, a na ile była to cyniczna strategia wyborcza, ale od kiedy Konfederacja poszła w górę w sondażach niefortunne wystąpienie przypominają Mentzenowi wszystkie media. Protagonista wielokrotnie wyjaśniał, że nie są to jego przekonania, a sam nie ma nic przeciwko Żydom czy homoseksualistom, ale mleko się wylało.
W amerykańskiej konstytucji istnieje coś takiego jak wolność słowa. Taka prawdziwa, gdzie każdy może wygłaszać swoje nawet kontrowersyjne przekonania do momentu, gdy w ich natychmiastowym następstwie nie nastąpi czyn niedozwolony, czyli np. morderstwo na skutek czyjegoś podżegania do jego popełnienia. W Polsce choć obowiązuje wolność słowa, to napotyka na różnego rodzaju bariery jak np. ochronna uczuć religijnych czy dążenie do tego, by swoboda wypowiedzi przysługiwała jednym, a innych nie obowiązywała. Najlepszym sposobem na wykluczenie jest posądzenie oponentów o faszystowskie przekonania, bądź ich promowanie. Z tym, że to co jest ,,faszystowskie” zazwyczaj podlega szerokiej interpretacji oskarżającego. I o ile jest to tylko przekrzykiwanie i obrzucanie inwektywami z jednej czy drugiej strony to nie zagraża to wolności słowa. Nikt nie ponosi za to literalnie kary. Ale jeżeli przyjmiemy, że karą jest utrata dobrego imienia, bądź plama na życiorysie, to Stowarzyszenie Nigdy Więcej szczególnie postarało się, by takiego kuksańca wymierzyć Marciniakowi.
Początkowo, kiedy ,,donos” został opublikowany w mediach społecznościowych i został odnotowany przez UEFA w celu wyciągnięcia konsekwencji z postawy arbitra, na włosku wisiała kariera sędziego, który miał poprowadzić finał Ligi Mistrzów. Marciniak błyskawicznie odciął się od wydarzenia i organizatorów i przeprosił za zaistniałą sytuację. Prawdopodobnie pod naciskiem UEFA, która swój brak uczciwości chce przykryć tolerancją na pokaz. Sędzia ostatecznie poprowadzi mecz finałowy, ale plama na jego wizerunku pozostanie.
Niestety, ale rodzaj wykluczenia jakie proponuje m.in. Stowarzyszenie Nigdy Więcej przypomina niechybne metody państwa totalitarnego, z którymi ma rzekomo walczyć. Życie publiczne tak, ale tylko dla głosicieli ,,czystych ideologicznie” przekonań. Last but not least stowarzyszenie tak zaciekle walczy z faszyzmem, że w 2003 roku nagrodę antyfaszysty roku przyznała kameruńskiemu piłkarzowi i poecie, który został oskarżony o zarażenie 16 kobiet wirusem HIV. Simon Mol już nie żyje, ale nagroda nie została mu odebrana. Także może zanim Nigdy Więcej rozpocznie krucjatę, niech najpierw prześwietli swoje środowisko. Bo ciężko czasem dostrzec swoją belkę niż czyjeś źdźbło.