Marsz 4 czerwca okazał się wizerunkowym sukcesem. Słoneczny dzień, czerwiec, samo południe i tysiące ludzi na ulicach – takie obrazki Koalicja Obywatelska może montować w przyszłych spotach wyborczych.


Z tym, że tysiące ludzi na ulicach to jeszcze nie zwycięstwo Platformy nad PiS-em. I choć niewątpliwie dało to wiatru w żagle opozycji, to emocje z czerwca mogą jeszcze opaść przy urnach w październiku. Zresztą marsz przyciągnął głównie ludzi popierających Platformę. Oczywiście na marszu zapewne znaleźli się też ci, dla których obecna władza jest niestrawna, ale uczestniczyli w nim raczej w roli buntu niż eksponowania swojego poparcia dla tej czy innej partii. Marsz zatem nie przyczynił się do spadku poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości, ale w jakimś sensie był gamechangerem. Zmienił układ sił na opozycji. Dał do zrozumienia, że wygrana jest możliwa tylko kiedy opozycja będzie zjednoczona, a to oznacza podporządkowanie się najsilniejszemu, czyli Donaldowi Tuskowi.
PSL i Polska 2050, czyli tzw. Trzecia Droga, zostali w pewnym momencie postawieni pod ścianą. Początkowo dość klarownie zaznaczali swoją odrębność i mówili ,,nie” nie tylko wspólnej liście, ale też udziałowi na manifestacji w Warszawie. Wszystko zmieniło się za sprawą ustawy ds. badania wpływów rosyjskich, którą w ciągu tygodnia przeforsował PiS. Komisja powołana większością sejmową ma za zadanie tropić ,,ruskie onuce” na podstawie przypuszczeń i pomówień, a nie koniecznie sprawdzonych dowodów. Członków działających w ramach komisji nie będzie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej, a karą jaką mogą obłożyć osoby oskarżone, co ładnie w ustawie określone jest środkami zaradczymi, ma być m.in. pozbawienie na 10 lat sprawowania funkcji związanych z wydatkowaniem publicznych pieniędzy. Innymi słowy komisja może pozbawiać praw obywatelskich bez procesu w niezawisłym sądzie. Prezydent co prawda podpisał ustawę, by za klika dni zgłosić projekt jej nowelizacji. W nowej wersji środki zaradcze zostałyby zlikwidowane, a odwołanie od decyzji komisji byłoby można złożyć do Sądu Apelacyjnego, a nie tak jak jest obecnie Administracyjnego. Nie do końca jednak jest pewne czy ustawa prezydencka będzie miała zwolenników i zostanie przegłosowana, a ta w pierwotnej wersji już obowiązuje. Last but not least PiS jest u władzy już siedem lat i przez ten czas nie podjął żadnych działań by wpływy rosyjskie zbadać. Dziwnym zbiegiem okoliczności wpadł na to przed wyborami, stąd zasadnym jest stwierdzenie, że jej głównym zadaniem jest nie poprawa bezpieczeństwa państwa, ale urządzenie igrzysk z tropieniem ruskich wpływów przed wyborami.
Wejście tej ustawy w życie w ekspresowym tempie zobligowało przedstawicieli Trzeciej Drogi do udziału w marszu 4 czerwca, który wcześniej miał być tylko wiecem politycznym Platformy, ale zamienił się w ogólny sprzeciw wobec działań mających na celu ,,polowanie na czarownice” i ewentualnym zwalczaniu oponentów politycznych nie do końca uczciwymi metodami. Więc panowie Kosiniak – Kamysz i Hołownia postanowili wziąć udział w marszu, ale niestety nie mieli innego wyboru niż uczestniczyć w nim w roli stażystów, a nie równych sobie liderów opozycji. Wejście ustawy w życie wskazało wroga, którego trzeba pokonać. A jeżeli chce się to uczynić, to trzeba połączyć siły, nie ma sensu akcentowanie różnic. Zrozumieli to, na ich nieszczęście, wyborcy Trzeciej Drogi i zaczęli popierać tego, który ma największe szanse na wygraną, czyli Platformę Obywatelską.


Tak więc ustawa weryfikacyjna odświeżyła polaryzację, a marsz ją jeszcze umocnił. Tym sposobem PiS pomógł Platformie, a wspólnie dobijają Lewicę i Trzecią Drogę. Z tym, że słabe wyniki tych partii są bardziej niebezpieczne dla PO, ponieważ to ich ewentualny koalicjant. Jeżeli żadna z dwóch głównych partii nie będzie w stanie utworzyć samodzielnej większości, to będzie potrzebowała sojuszników, a tych PiS widzi w Konfederacji, której poparcie stale rośnie, a na pewno nie spada. Poza tym Konfederacja, choć również była przeciwna powołaniu tej groteskowej komisji, to nie angażuje się w wszelkiego rodzaju walki duopolu. Zdecydowanie się odcina, co sprawia, że się wyróżnia na scenie politycznej.
Liderzy Lewicy i Trzeciej Drogi zostali zapędzeni w tak zwany kozi róg i mogliby śmiało zakrzyknąć ,,Boże, strzeż nas od przyjaciół, bo z wrogami sobie poradzimy”. A może po prostu w polityce nie ma przyjaciół, są tylko chłodne kalkulacje.