Rewolucja ma to do siebie, że prędzej czy później zjada własne dzieci. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja, która miała miejsce w Szkle kontaktowym. O satyrycznym programie emitowanym w TVN24 zrobiło się nieprzyjemnie głośno za sprawą jednego z komentatorów, a dokładnie Krzysztofa Daukszewicza, który ośmielił się nieświadomie zażartować z coraz bardziej enigmatycznej tożsamości płciowej. Na koniec programu, kiedy prowadzący Szkła kontaktowego zazwyczaj łączą się ze studiem Faktów po Faktach, Daukszewicz nawiązując do konceptu programu poruszającego temat osób niebinarnych z których ,,śmieszkował” na spotkaniach z wyborcami Jarosław Kaczyński, inspirowany Prezesem zażartował do dziennikarza słowami- A jakiej płci on dzisiaj jest? Pech chciał, że tym dziennikarzem był Piotr Jacoń, ojciec transpłciowego dziecka, o czym wiemy, bo redaktor ogłaszał to wszem i wobec, udzielając licznych wywiadów, a nawet pisząc książkę na ten temat. Daukszewcz widząc zniesmaczoną minę prowadzącego Fakty po Faktach od razu zorientował się, że pi..lnął gafę, ale było za późno. Rozpoczął się lincz na satyryka, a Jacoń wyraził swoje oburzenie w mediach społecznościowych. Daukszewicz pod naporem krytyki zrezygnował z udziału w programie, pewnie świadom, że sprzyjająca wszelkiego rodzaju akcjom poparcia dla LGBT+ telewizja TVN prędzej czy później i tak by go z niego usunęła. Niefortunnie dla stacji TVN wywołało to niezamierzony efekt. Solidarność międzyludzka wygrała z agendą. Atmosfera w Szkle Kontaktowym zagęściła się nieświeżym powietrzem, część satyryków na znak solidarności z kolegą postanowiła odejść z programu jak Artur Andrus czy Robert Górski, dla pozostałych pozostał tylko niesmak. Tym bardziej, że Daukszewicz nie miał zamiaru nikogo obrazić. Popełnił zwyczajny lapsus, za który od razu przeprosił. Prywatnie zaś daleko mu do kogoś kogo można uznać za homo- czy transfoba.


W skutek zapewne tej dezercji spadła też oglądalność Szkła. Głównie dlatego, że widzowie tego programu oglądają go przede wszystkich ze względu albo na prowadzących albo na treści antypisowskie, nie zaś progresywne hasła, np. te związane z osobami transpłciowymi. Średnia wieku odbiorców tego programu to 50 + i szybciej będą się identyfikować z opozycją i anty-rządową retoryką niż z wszelkimi odmianami tęczowej rewolucji, której do końca nie rozumieją.


Okazuje się, że w zależności od tego w której telewizji się pracuje obowiązuje jedynie słuszna linia kpin i żartów. W TVP można się śmiać z lewactwa i ich kolorowo-neomarksistowskich absurdów, w TVN zaś z przaśno-katolickiej prawicy, ale w żadnym wypadku nie można przekraczać tej wąskiej granicy dogmatycznej, w przeciwnym razie można zostać objętym infamią. Poprawność polityczna ma to do siebie, że jest rodzajem wybiórczej cenzury ograniczającej wolność słowa w zależności od poglądów i ideologii jaką się wyznaje. I może być szkodliwa dla tych, którzy mają ten niewskazany w dzisiejszym czasie kaprys wyrażania nie cudzych, ale własnych poglądów. Krzysztof Daukszewicz jest tego najlepszym przykładem.